Kiedy szukałem pozycji na temat finansów osobistych, rzuciła mi się w oczy prosta okładka książki „Happy money” autorstwa Kena Hondy. Ken Honda jest japońskim biznesmenem, ale obecnie przede wszystkim pisarzem na tematy związane z rozwojem osobistym oraz pieniędzmi. Mi osobiście nie był do tej pory znany, ale ponoć w Japonii jest popularny, a „Happy money” to jego pierwsza anglojęzyczna książka.
„Happy money” skupia się w głównej mierze na naszym nastawieniu do pieniędzy i bogacenia się. Autor pokazuje, że emocje które nam towarzyszą w myśleniu o pieniądzach bardzo często przekładają się na to, jak sobie finansowo radzimy. Wielokrotnie w książce jest podkreślane, że nasz stosunek do pieniędzy często wynosimy z domu, a wpływ na niego mieli nie tylko nasi rodzice, ale także często dziadkowie, którzy mogli egzystować w dużo trudniejszych realiach niż my obecnie. Przykładem mogą być rodzice, żyjący „w strachu przed brakiem pieniędzy” i muszący liczyć każdy grosz. Następnie swoje lęki i podejście przekazali świadomie bądź nie swoim dzieciom, które teraz myślą w ten sam sposób często niezależnie do własnej sytuacji majątkowej. Ken podaje także kilka archetypów osobowości związanych z pieniędzmi (np. ciułacz, hazardzista itp.), które, mimo że są przejaskrawione, dobrze pokazują różne podejścia ludzi do tego samego, czyli pieniędzy.
Nie masz obowiązku zarabiać, oszczędzać i wydawać pieniędzy tak, jak robią to inni. Nie musisz się wstydzić, że nie walczysz o modne rzeczy lub nie kupujesz najnowszych modeli czegokolwiek. Możesz codziennie nosić taką samą koszulkę lub taki sam polar i czuć się z tym dobrze. Człowiek, który zna swoją wartość, nie potrzebuje, aby decydowały o niej rzeczy materialne.
„Happy money” Kena Hondy.
Autor sporo pisze o „miłości do pieniędzy” oraz o tym, jak nastawienie do zarabiania i wydawania wpływa na finansowe samopoczucie danej osoby. Moim zdaniem przypomina to momentami aż myślenie magiczne (jeśli będziesz uprzejmy i pracował z uśmiechem, to pieniądze same do Ciebie przyjdą jak magiczna karma). Jak dla mnie tego w tej książce jest za dużo, a podane anegdotyczne przykłady takich sytuacji są właśnie jedynie… anegdotami i niczym więcej.
Stoicyzm w wersji japońskiej, czyli zen
Mimo wielu fragmentów, które moim zdaniem są niezbyt wartościowe, to jednak autor momentami potrafi mieć bardzo trafne refleksje na pewne tematy. Już na początku książki, możemy zapoznać się z koncepcją „mitu niedoboru”, czy też „pułapki niedoboru”, która oznacza, że musimy zdobywać ciągle jak najwięcej dóbr materialnych. Myślenie na zasadzie: „skoro sąsiad coś posiada, to ja też muszę to mieć”, sprawia że wiele ludzi nigdy nie czuje się szczęśliwa z tym co ma. Jeśli na rynek wychodzi jakiś nowy model telefonu, to muszę go kupić, inaczej mam mniej, a w domyśle mam mniej czyli jestem gorszy i mniej szczęśliwy. Takie myślenie o pieniądzach i konsumpcji prowadzi do patologii, gdyż nie ma takiej liczby na koncie, która zaspokoiłaby naszą potrzebę posiadania, jeśli nasz wymarzony stan posiadania to „więcej”. Trzeba przyznać, że autor podnosi ten temat kilkukrotnie i dobrze podkreśla, że nawet bardzo majętne osoby mogą czuć się biedne i mogą przepracowywać się, mimo że posiadają już o wiele więcej niż mogłyby kiedykolwiek potrzebować.
Skazujesz się na nieszczęście, gdy użalasz się nad sobą i wierzysz, że nie jesteś odpowiedziany za własny sukces, który w twoim mniemaniu zależy od przypadku lub od tego, czy talent jaki posiadasz, zostanie przez kogoś odkryty.
„Happy money” Kena Hondy.
Autor zwraca też uwagę na silne rozróżnienie pomiędzy posiadaniem wiedzy o finansach (finansowe IQ), a finansowym EQ (ilorazem emocjonalnym). Pierwszy parametr prezentuje teoretyczną wiedzę na temat zarządzania pieniędzmi, inwestowania, itp. Drugi czynnik opisuje podejście psychologiczne, czyli to, co myślimy o pieniądzach, czy jesteśmy w stanie podjąć pewne ryzyko albo czemu unikamy podejmowania pewnych decyzji. Książka skupia się na tym drugim aspekcie. Zatem jeśli ktoś liczy na konkretne rady oparte o badania, doświadczenie i bardziej akademicką wiedzę, to tego w tej książce nie znajdzie.
Podsumowanie
Moim zdaniem „Happy money” jest trochę laniem wody i lepiej sprawdziłaby się jako 20-stronicowy esej niż jako publikacja książkowa. Już po przeczytaniu pierwszych kilku stron widać z jaką książką mamy do czynienia – dużo górnolotnych sformułowań i frazesów, a mało praktycznych rad. Uważam, że połowę rozdziałów z książki można byłoby wyrzucić i nadal zachować wszystko to, co chce przekazać autor. Dodatkowo książka została wydana z ogromnymi marginesami, a i tak liczy niewiele ponad ponad 200 stron. Osoby, które wolą bardziej „twarde” (analityczne) podejście do finansów raczej odbiją się od tej książki. Podobnie osoby, które liczą na konkretne rady i wskazówki, bo tutaj jest ich niewiele i są bardzo ogólne. Uważam, że jedyną grupą docelową dla tej pozycji są osoby, które mają faktyczne problemy mentalne w kwestii pieniędzy, unikają tego tematu, nie lubią o nich rozmawiać, a nawet się ich boją. Z domu wyniosły złe wzorce albo posługują się fałszywymi przekonaniami typu „pieniądze się mnie nie trzymają”, „taki już jestem, lubię wydawać”, „nigdy nie wiem gdzie rozeszła się wypłata”. Jeśli jesteś taką osobą, to książka jest dla Ciebie, a jeśli znasz kogoś takiego, to może to być dla niego fajny prezent. Pozycja jest na tyle luźna i krótka, że każdy da radę ją przeczytać i zrozumieć, a jednocześnie pokaże wzorce bardziej pozytywnego myślenia o pieniądzach. Dobrze wiedzieć, że są też lektury, które skupiają się na tym aspekcie.