Chciałbym, aby poniższy tekst był praktycznym poradnikiem jak pokonać inflację, czyli jak chronić przed nią swój majątek. Obecnie (październik 2022) inflacja w Polsce osiąga najwyższe od lat wartości. Artykuł odnosi się wprawdzie do bieżącej sytuacji, ale przede wszystkim ma służyć jako uniwersalny poradnik, aktualny nawet wtedy, kiedy inflacja się obniży i będzie mniej dotkliwa oraz kiedy przyjdą kolejne okresy wysokiej inflacji (bo na pewno przyjdą).
Na wstępie zaznaczam, że piszę z punktu widzenia osoby mieszkającej w Polsce, zarabiającej i wydającej w złotówkach.
Temat jest ogromnie szeroki i omówienie każdego aktywa bądź zagadnienia z osobna spowodowałoby, że wpis ten stałby się gigantyczny, skomplikowany, a przez to mniej praktyczny. W zależności od tego, jakie będą nasze oczekiwania inflacyjne oraz na jakie scenariusze przyszłości chcemy się przygotować, różne narzędzia będą dla nas mniej lub bardziej optymalne
W chwili pisania tego artykułu inflacja rok do roku w Polsce wynosi ponad 17%. Jednak nie będzie tak zawsze. Chciałbym, żebyś po przeczytaniu tego tekstu mógł przygotować się nie tylko na najbliższe miesiące, ale przede wszystkim lata i dekady. Rady zawarte tutaj mają być wskazówką na to, jak ochronić majątek w trakcie całego Twojego życia. Czytając miej to na uwadze. Przeczytanie całego artykułu zajmie Ci pewnie około 60 minut. Potraktuj ten czas jako inwestycję.
Disclaimer
Tekst jest kompilacją informacji z wielu źródeł, dziesiątek wykresów oraz mojego doświadczenia. Jasne jest, że w artykule pojawiają się moje opinie. Nie jest to praca badawcza, lecz wpis na blogu. Starałem się obiektywnie podejść do sprawy, podawać źródła oraz dane, na których bazuję swój osąd. Jednak zawsze mogę się mylić. Wskazówki tutaj zawarte są przedstawione tak, jakbym odpowiadał na pytanie znajomego: Jak pobić inflację? Mam nadzieję, że chociaż część tych informacji będzie dla Ciebie pomocnych.
Przedstawione poniżej treści nie mają charakteru doradztwa inwestycyjnego, a jedynie cel edukacyjny – zapoznaj się ze stosowną notą na dole wpisu.
Spis treści
- Różne spojrzenia na inflację
- Idealne aktywo chroniące przed inflacją
- Mit Złota
- Mit drugi: twarde waluty
- Koszyk różnych typów aktywów
- Aktywa finansowe i inne aktywa inwestycyjne
- Jak pokonać inflację?
- Inni twórcy o inflacji
- Jak ja bronię się przed inflacją?
- Podsumowanie
Jeśli szukasz bardziej ogólnego i teoretycznego wyjaśnienia pojęcia inflacji, co to jest koszyk inflacyjny, czemu deflacja niekoniecznie jest dobra dla gospodarki oraz więcej tego typu zagadnień, to wstęp do cyklu inflacyjnego znajdziesz na blogu pod hasłem: Klątwa ciążąca nad całą tą krainą.
Różne spojrzenia na inflację
Zanim przejdziesz dalej, musimy rozróżnić 2 typy inflacji, co pozwoli Ci lepiej przygotować się do wyboru stosownego oręża.
Oczekiwana inflacja vs nieoczekiwana inflacja
Moim zdaniem, pojęciem, które trzeba znać jest inflacja nieoczekiwana (ang. unexpected inflation). Jej definicja brzmi mniej więcej tak: inflacja nieoczekiwana to faktyczna inflacja, która odbiega w górę lub w dół od inflacji oczekiwanej. W postaci równania wyglądałoby to tak:
Nieoczekiwana inflacja = faktyczna inflacja – oczekiwana inflacja
Może brzmi to bardzo enigmatycznie, ale łatwo to zobrazować na przykładzie. Załóżmy, że ceny w gospodarce są stabilne i rosną przez dekadę w bardzo równym tempie 2% rocznie. Nie widzimy przesłanek, aby taka sytuacja miała ulec zmianie, zatem buduje w nas to pewne oczekiwania odnośnie przyszłej inflacji. Zakładamy, że w najbliższej przyszłości inflacja utrzyma się na podobnym poziomie około 2% rocznie. W takich warunkach roczna lokata bankowa na poziomie 4% przechowuje bez problemu wartość gotówki w czasie i zabezpiecza nasz majątek.
Co jednak jeśli się pomylimy i nasze oczekiwania są błędne? Wtedy wkracza nieoczekiwana inflacja. Załóżmy, że w wyniku trzęsienia ziemi w jakimś odległym państwie spada jego wydobycie ropy naftowej. To powoduje mniejszą podaż ropy, wzrost jej ceny na globalnych rynkach, co z kolei pociąga za sobą niespodziewany wzrost inflacji. Faktyczna inflacja w kolejnym roku wyniesie 5%, co przy naszych oczekiwanych 2%, daje nieoczekiwaną inflację na poziomie 3%. W tych nowych warunkach okazuje się, że nasza, wydawałoby się dobra i racjonalna, lokata na 4% nie ochroniła w pełni naszego majątku.
Możesz teraz powiedzieć, że przecież przyszłość jest nieznana i nigdy nie wiadomo ile wyniesie inflacja, zatem po co w ogóle bawienie się w taką semantykę? Ma to znaczenie, gdyż oczekiwania inflacyjne bardzo determinują nasze decyzje inwestycyjne. Co więcej, różne typy aktywów finansowych różnie zabezpieczają nas na wypadek nieoczekiwanej inflacji. Zabezpieczenie się przed oczekiwaną inflacją jest zazwyczaj dość łatwe, gdyż jest ono uwzględnione na przykład w bieżącej wycenie obligacji. Warto zdawać sobie sprawę z faktu istnienia nieoczekiwanej inflacji, ponieważ właśnie ona bardzo mocno utrudnia ochronę kapitału. W krótkich okresach może wywrócić realne stopy zwrotu o 180 stopni.
Inflacja krótkoterminowo vs inflacja długoterminowo
Skoro była już mowa o okresach, to warto też wspomnieć o horyzontach czasu. Według mnie, o solidnym zabezpieczeniu przed inflacją powinniśmy mówić, jeśli dane aktywo ma realną dodatnią oczekiwaną stopę zwrotu w horyzoncie kilku dekad. Dlatego w dużej mierze będę starał się podawać przykłady tego, jak zachowało się dane aktywo w okresie ostatnich 40-50 lat w odniesieniu do amerykańskiej inflacji. Nie zawsze miałem dostęp do danych z dłuższym horyzontem analizy, ale będę próbował podpierać się też pracami omawiającymi okresy nawet ponad 50-letnie.
Natomiast w horyzoncie krótkoterminowym na rynkach finansowych może wydarzyć się niemalże wszystko. Spadki o 50% – proszę bardzo, wystrzał jakieś spółki o 100% – nie ma problemu, krach na kryptowalutach w tydzień o 30% w dół – nie jest nierealny. Biorąc pod uwagę zmienność rynków i wycen, naprawdę trudno jest odnosić ją do inflacji krótkoterminowej, zwłaszcza kilkunastoprocentowej. Nie istnieje żadne znane aktywo, które gwarantowałoby roczny zysk na poziomie dużo wyższym niż parę punktów procentowych powyżej stawki WIBOR (lub jakiegokolwiek innego wskaźnika oprocentowania na rynku depozytów międzybankowych). Trzeba mieć tego świadomość i ten fakt zaakceptować. Jeśli WIBOR wynosi 7%, a inflacja 17%, nie znajdziemy bezpiecznego aktywa które w ciągu roku zagwarantuje chociażby zrównanie się z bieżącą roczną inflacją (chyba, że ta niesamowicie szybko zacznie spadać).
Oczywiście nie oznacza to, że nie istnieje aktywo, które osiągnie w ciągu kolejnego roku wynik powyżej inflacji (nawet jeśli inflacja wyniesie 17% i więcej). Problem z tym, że takich „pobijaczy” inflacji jesteśmy w stanie poznać jedynie po fakcie. Oczywiście możemy mieć swoje typy i spodziewać się, co może przynieść solidne zyski, ale działamy wtedy w sytuacji niepewności. Dlatego też radzę mieć spory dystans do osób, które chwalą się, że w takich warunkach osiągają bardzo dobre wyniki pobijające inflację. Wiele z nich może zwyczajnie mieć szczęście, ale nikt, absolutnie nikt, nie może dać gwarancji takich wyników.
source: tradingeconomics.com
Idealne aktywo chroniące przed inflacją
Aktywo, które jednocześnie chroniłoby majątek w sytuacji wysokiej inflacji, w warunkach wystąpienia nieoczekiwanej inflacji osłaniałoby nas przed jej efektem, posiadało niewielką zmienność oraz miało pozytywną realną stopę zwrotu, nie istnieje.
Nie ma klasy aktywów, które byłyby inflacyjnym panaceum, które osłoniłyby nas przed inflacją w każdej sytuacji, w długich horyzontach czasu dawały dodatnie realne stopy zwrotu, a najlepiej miały zmienność jak lokata w banku. Oczekiwanie, że takie aktywo znajdziemy jest nierealistyczne. Spróbuję jednak wskazać aktywa, które w różnych kombinacjach spełniają chociaż kilka z powyższych cech.
Na początek obalę dwa podstawowe mity związane z tematem ochrony wartości majątku przed inflacją. Zaznaczę, że ich podstawy nie są one zupełnie irracjonalne i istnieją za nimi pewne przesłanki. Jednak dobrze jest rozumieć na co faktycznie możemy liczyć stosując dane rozwiązanie.
Mit Złota
W pierwszej kolejności warto wspomnieć o chyba najpopularniejszym i teoretycznie racjonalnym zabezpieczeniu na wypadek inflacji, czyli złocie. Spotkałem się z ludźmi tak zapatrzonymi w złoto, że uważają je za najskuteczniejszą metodę na przechowanie wartości pieniądza.
Jako potwierdzenie swoich słów będę bazował na pracy THE GOLDEN DILEMMA Claude B. Erb, Campbell R. Harvey2 (link w źródłach) oraz postaram się przedstawić kilka obserwacji na bazie ostatnich dwóch dekad. Złoto jako aktywo inwestycyjne istnieje dopiero od lat 70 XX wieku, kiedy to Stany Zjednoczone zerwały ze standardem złota do dolara. Odnoszenie się do okresów wcześniejszych jest bardzo trudne, gdyż nie było wtedy „rynku złota”, z którym mamy do czynienia obecnie. Można porównywać siłę nabywczą uncji złota sprzed 1970 roku do aktualnej siły nabywczej uncji złota, ale moim zdaniem nie jest to właściwe porównanie. Zdejmuje ono ze złota całą jego zmienność, która obecnie istnieje za sprawą tego, że złoto jest aktywem inwestycyjnym i podlega trendom, modom oraz spekulacjom.
Złoto na przestrzeni ostatnich 50 lat
Jak widać na poniższym wykresie, złoto wyrażone w dolarze potrafi mieć całe dekady spadków mimo inflacji na poziomie kilku procent. Widzimy też, że z biegiem lat wykres cen złota jest coraz bardziej „poszarpany” – jego cena zmienia się coraz bardziej gwałtownie (co interpretowałbym jako efekt coraz większej spekulacji na rynku złota).
Zauważmy, że w 2022 gdy inflacja w US poszybowała w górę, ceny złota spadły. Jednym z możliwych wyjaśnień tego może być fakt, że za inflacją poszło podnoszenie stóp procentowych przez FED (amerykański bank centralny). W przeciwieństwie do złota, depozyty płacą różnej wielkości odsetki, co sprawia, że nominalnie wydają się bardziej atrakcyjne (im wyższe stopy, tym większe odsetki – nawet jeśli wciąż są niższe niż wskaźnik inflacji).
Tak więc długoterminowo złoto też podlega silnym wahaniom i można trafić na dekady, podczas których traci wartość pomimo inflacji. Z tego powodu nie można traktować go jako uniwersalnego hedge’u (zabezpieczenia) przeciw inflacji, zwłaszcza w krótkim terminie.
Złoto w złotówkach
Powyżej patrzyliśmy na cenę złota wyrażoną w dolarze oraz porównywaliśmy ją do inflacji w Stanach. Poniższe dwa wykresy pokazują inflację w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat oraz ceny złota, ale już wyrażone w złotówkach.
Dostrzegam pewne podobieństwo miedzy tymi wykresami – zwłaszcza po roku 2010. Widać, że cena złota w PLN zachowuje się zupełnie inaczej niż cena wyrażona w dolarze, a to za sprawą kursu walutowego. W sytuacji dużej inflacji w Polsce, złoty osłabia się, więc siłą rzeczy ceny wyrażone w obcych walutach są wyższe. Efekt zabezpieczenia się przed inflacją jaką pokazuje wykres ceny złota w złotówkach wynika z kursu walutowego, a nie z faktycznej ceny złota. Każde aktywo wyceniane w dolarze zachowywałoby się w ten sposób.
Podsumowując, posiadanie aktywów w obcych walutach daje nam zabezpieczenie przed lokalną inflacją, jednak aktywem tym nie musi być koniecznie złoto.
Złoto i ochrona przed nieoczekiwaną inflacją
Bardzo ciekawy wykres można obejrzeć poniżej. Przedstawia on zmianę ceny złota (oś pozioma) przy nieoczekiwanej inflacji (oś pionowa). Jak dla mnie żaden jasny trend nie jest widoczny na tym wykresie. Punkty (z pomięciem tego z 1980 roku) prezentują się raczej losowo. Złoto traci i zyskuje niezależnie od tego, czy oczekiwana inflacja pokrywa się z faktyczną inflacją, czy też nie. Liczenie na to, że złoto zabezpieczy wartość majątku w sytuacji wystąpienia nagłej dużej nieoczekiwanej inflacji wydaje się więc być złudne.
Kolejny wykres przedstawia realną cenę złota od 1975 (momentu rozpoczęcia handlu kontraktami Futures na złoto). Realna cena złota mierzona jest jako ułamek ceny złota do indeksu Inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych.
Wykres pokazuje, iż realna cena złota była dość zmienna. De facto, zmienność realnej ceny złota i nominalnej ceny złota jest niemalże taka sama1. Realna cena złota ma tendencję do powrotu do średniej w okresach około 10-letnich. Niestałość realnej ceny złota sugeruje, że złoto było kiepskim krótkoterminowym zabezpieczeniem względem inflacji.
Warto przytoczyć jeden z wniosków badania The Golden Dilemma.1: „Znajdujemy mało dowodów na no, że złoto było efektywnym zabezpieczeniem przeciwko nieoczekiwanej inflacji zarówno w krótkim jak i długim okresie.” Jednocześnie autorzy sugerują, że w długim horyzoncie czasu złoto może dać szansę na utrzymanie siły nabywczej. Zatem pod kątem inwestowania długoterminowego złoto może zrównać się z inflacją, choć nie jest to pewne i nie w każdym okresie.
Złoto w naprawdę długim terminie
Analizując złoto w „maksymalnym terminie” czyli od 1972 roku i korygując jego wycenę o amerykańską inflację CPI, na wykresie poniżej możemy zobaczyć, jak zachowywał się portfel 10 000 $ zainwestowanych 100% w złoto od 1972 do sierpnia 2022. Jak widać, mimo znaczących wahań, złoto utrzymało swoją realną wartość po tych 50 latach, średniorocznie osiągając wynik ~3,2% powyżej inflacji. Tak więc w bardzo długim terminie złoto historycznie dawało możliwość zabezpieczenia się przed inflacją.
Wnioski na temat złota
W bardzo długim terminie (na przestrzeni dekad albo nawet stuleci) złoto zdaje się przechowywać wartość majątku, nie pokonuje jednak inflacji lepiej niż inne aktywa. Dla porównania, cały amerykański rynek akcji od 1972 do sierpnia 2022 osiągnął stopę 6% powyżej inflacji.
W krótkich okresach złoto nie chroni ani przed bieżącą, ani też nieoczekiwaną inflacją.
Poleganie tylko na złocie jako zabezpieczeniu się przed inflacją, wydaje się więc bezzasadne (zwłaszcza w krótkim terminie).
Pozytywne opinie o złocie nie wzięły się znikąd, ale trzeba pamiętać, że jest ono także zmienne, ma gorsze czasy i nie zawsze lubi okresy wysokiej inflacji. Uprzedzając krytykę fanów złota, zaznaczę, że zaliczenie go tutaj do kategorii mitu, jest lekko na wyrost 😊
Dygresja. Złoto w formie fizycznej może dawać pewien pozytywny efekt psychologiczny, gdyż posiadanie go mentalnie „odrywa nas” od rynków finansowych. Należy jednak pamiętać, że rynek finansowy wpływa na wartość tego fizycznego złota.
Mit drugi: twarde waluty
Pewnym intuicyjnym mechanizmem uniknięcia słabnącej wartości gotówki jest migracja do innych walut. Chodzi tu głównie o dolara, który jest najbardziej znaczący w handlu międzynarodowym oraz euro, które w Europie jest powszechnym środkiem płatniczym w wielu krajach.
Jeśli taki jest i Twój pomysł, to Twoja intuicja jest po części dobra. Ślepa wiara w dolara, euro, czy też inną walutę, to jednak błąd. Przyjrzyj się poniższym dwóm wykresom.
Wykres prezentuje siłę nabywczą 100$ na przestrzeni ponad 100 lat. Po tym czasie siła nabywcza osłabła około 99%, czyli za 1$ dolara w 1913 możemy mogliśmy kupić tyle samo dóbr co za 100$ w 2019 roku. Źródło wykresu Howmuch.net5.
Wnioski z powyższych wykresów są jasne. Każda waluta fiducjarna jest bardzo mocno podatna na inflację. Dodruk pieniądza stanowi zbyt wielką pokusę dla rządów i banków centralnych, niezależnie o jakiej walucie mówimy.
Oczywiście w przypadku jednych walut tempo spadku wartości będzie niższe, w innych wyższe, ale od inflacji nie uciekniemy po prostu sprzedając złotówki i kupując inną walutę.
Zatem czy warto myśleć o przeniesieniu środków do innych walut?
Moim zdaniem, jak najbardziej tak. O ile wszystkie waluty świata podlegają inflacji, o tyle kurs walutowy często oddaje długoterminową relację różnicy inflacji między krajami. Waluta kraju, w którym inflacja jest wyższa, powinna ulegać deprecjacji względem walut, gdzie inflacja jest niższa.
Patrząc na poniższy wykres pary walutowej USD/PLN widzimy, że wartość złotówki względem dolara spada na przestrzeni 30 lat. Warto zauważyć, że nie zawsze tak było. Na początku lat dwutysięcznych trend był przeciwny, ale od kryzysu finansowego z 2008 roku jest jednoznacznie spadkowy.
Pamiętaj, że złotówka też może się umacniać i taka sytuacja może wystąpić w przyszłości.
W skrócie – mimo że siła nabywcza dolara spada, to wartość złotówki spada jeszcze szybciej. Sama zamiana na dolara w okresie ostatnich 14 lat dawała pewne zabezpieczenie przed inflacją w Polsce.
Wnioski na temat walut
Po pierwsze, wszystkie waluty świata ulegają spadkowi ich siły nabywczej (czyli inflacji). Zamiana jednej waluty na drugą nie rozwiązuje problemu pokonania inflacji w długim horyzoncie czasowym.
Waluty tracą na wartości w różnym tempie. Można wykorzystać ten fakt aby spowolnić efekt inflacji. Złotówka na arenie globalnej jest egzotyczną walutą o niewielkim znaczeniu, co powinno przekładać się na jej większą zmienność (często utożsamianą z ryzykiem).
Bazując na ostatnich 30 latach przejście z gotówką ze złotówki do np. dolara dałoby nam częściową ochronę przed inflacją w Polsce. Dolar stracił na wartości jakieś 50% swojej siły nabywczej w tym czasie, kiedy złotówka straciła jej ponad 75%. Nie jest to jednak idealne rozwiązanie w przypadku długoterminowej chęci ochrony majątku.
Mogą natomiast zdarzyć się momenty, kiedy przejście ze złotówki do dolara na krótki okres może zmniejszyć skutki wysokiej inflacji w Polsce.
Ciągle ten dolar i dolar
Czemu często porównuję złotówkę do dolara, a nie do innych walut? Korzystam z niego, ponieważ dolar amerykański to obecnie waluta globalna, w której odbywa się większość międzynarodowego handlu oraz stanowi największy udział rezerw walutowych na świecie. Dodatkowo ogromna część rynku finansowego jest notowana właśnie w dolarach. Nawiązując do jednej waluty łatwo pokazywać jej realną wartość czasie. Kolejnym argumentem za korzystaniem z dolara jest możliwość bazowania na wieloletnich danych na temat inflacji CPI (consumer price index) ze Stanów Zjednoczonych.
Inne waluty takie jak funt brytyjski, euro, frank szwajcarski, czy koronę duńską również uznaję za dobre stabilne waluty międzynarodowe.
W ostatnich kilkunastu latach złotówka traci na wartości w stosunku do globalnych walut. To oznacza, że jej siła nabywcza spada szybciej niż chociażby dolara. Zamiana części majątku złotówkowego na majątek w innych walutach wydaje się jak najbardziej sensowna. Mówię tutaj o majątku, a nie o gotówce. Jeśli już wymieniamy złotówki na dolary, euro, franki, czy inną walutę, warto za nie nabyć jakieś aktywa wyceniane w tej walucie. Mogą to być ETFy akcyjne lub obligacyjne, albo bezpośrednio akcje lub obligacje, a nawet lokaty terminowe, czy cokolwiek innego. O tym przeczytasz więcej w kolejnych akapitach.
Czy powinniśmy w takim razie całą wypłatę od razu zamieniać na waluty obce?
Moim zdaniem w obecnej sytuacji byłaby to przesada. Ryzyko wahań kursu mogłoby zaprzepaścić cały efekt ochronny kapitału, gdybyśmy musieli sprzedawać dewizy aby uregulować zobowiązania w złotówkach. Jednak w sytuacji hiperinflacji na pewno miałoby to sens.
Wydaje mi się, że w październiku 2022 roku jeszcze nie jesteśmy w takiej sytuacji. Natomiast odkładanie części nadwyżek finansowych na kontach walutowych uważam za rozsądne rozwiązanie.
Jeszcze więcej subiektywnych wniosków
W tym miejscu można by było poruszyć też dwa osobne ogromne tematy związane z walutami. Po pierwsze – czy zabezpieczać ryzyko walutowe w inwestycjach zagranicznych (korzystać z hedgingu walutowego do złotówki)? Nie sposób na to odpowiedzieć w paru zdaniach i wpis jest nie o tym. Podam tylko swoje subiektywne zdanie: moim zdaniem nie warto. W szczególnym przypadku jakim są obligacje można, ale moim zdaniem też nie warto.
Po drugie – jeśli mielibyśmy wybierać między inwestowaniem w aktywa wyceniane w dolarze, a inwestowaniem w aktywa wyceniane w euro (nie mam tutaj na myśli sytuacji, gdy to samo aktywo jest kwotowane jednocześnie w kilku walutach), to którą walutę mielibyśmy wybrać? Można to uprosić do pytania, która waluta jest lepsza: dolar czy euro. Odpowiedź na to pytanie również wymagałaby osobnego wpisu. Według mnie jest to jednoznacznie dolar, choć posiadania akcji lub obligacji z EU nie uważam za błąd.
Dwa główne mity mamy już obalone. Jeśli inwestowanie wprost w złoto lub waluty nie jest rozwiązaniem, to jak wobec tego radzić sobie z inflacją?
Koszyk różnych typów aktywów
Przygotowując się do ochrony majątku, najlepiej wykorzystać koszyk kilku aktywów. Efekt dywersyfikacji powinien rozproszyć ryzyko koncentracji, jeśli rynek danego aktywa będzie przeżywał akurat bessę. Poniżej przyjrzyjmy się kilku dostępnym klasom aktywów oraz spróbujemy oszacować czy i kiedy warto z nich skorzystać.
Lokaty bankowe
Chyba każdy zna lokaty bankowe, gdyż jest to bardzo prosty i popularny produkt oferowany przez banki. Pytanie brzmi, czy ten produkt oszczędnościowy ma szansę powalczyć z inflacją?
Jak to w finansach bywa, nie istnieje tutaj zerojedynkowa odpowiedź. Niezależnie od tego, czy mówimy o lokatach stałoprocentowych, czy zmiennoprocentowych opartych o WIBOR, zazwyczaj oprocentowanie tego typu produktów znajduje się w okolicach stopy referencyjnej NBP. Nie jest tak jednak zawsze i w sytuacji mniejszej lub większej płynności oraz awersji do ryzyka w sektorze bankowym i innych czynników, stopy oprocentowania lokat będą poniżej lub powyżej stopy referencyjnej.
Z tego powodu warto obserwować jak zachowuje się realna stopa procentowa (realna stopa procentowa to różnica między stopą referencyjną banku centralnego a stopą inflacji, więcej na ten temat pisałem w teoretycznej części wpisu). Im bardziej ujemna stopa, tym gorzej dla naszych oszczędności, gdyż wtedy proste lokaty zazwyczaj płacą odsetki poniżej stopy inflacji.
Na powyższym wykresie widać, że od ponad 3 lat mamy do czynienia z ujemną realną stopą procentową, zatem lokaty nie chronią naszego kapitału. Jednak nie było tak zawsze. Między 2012 a 2017 rokiem mieliśmy wyraźnie dodatnie realne stopy procentowe i wtedy lokaty faktycznie dawały możliwość ochrony kapitału przed inflacją w Polsce.
Poniżej widzimy stopy WIBOR 3M i 6M, które do pewnego stopnia uwzględniają oczekiwania ruchów stóp procentowych. Na wykresie porównane zostały one do wskaźnika inflacji. Widać, że mając lokatę na zmienną stopę procentową opartą o WIBOR, również nie będziemy w stanie zawsze zabezpieczyć się przed inflacją.
Lokaty bankowe mają szansę ochronić majątek w sytuacji wysokich stóp procentowych, które są wyraźnie powyżej inflacji. Należy pamiętać, że od odsetek z lokat płaci się podatek od zysków kapitałowych. Zatem, żeby pokonać inflację wynoszącą 8%, powinniśmy mieć lokatę na co najmniej 10%. Lokaty bankowe dobrze radzą sobie ze stabilną niską inflacją.
Lokaty bankowe (nawet te oparte o zmienną stopę) bardzo słabo radzą sobie z nieoczekiwaną inflacją, właśnie taką, jaką obserwujemy obecnie. Wzrost stóp nie nadąża za inflacją, a patrząc na komunikaty płynące z NBP nie ma perspektyw, aby mogło się to w najbliższym zmienić. Oszczędzając na lokatach obecnie (październik 2022) skazani jesteśmy na realną stratę wartości pieniądza na poziomie ok. 10% rocznie. Bywają okresy kiedy korzystanie z lokat ma jak najbardziej sens. Jednak w tej chwili nie jest to rozwiązanie dające szansę na pobicie inflacji, a nawet nawiązanie równej walki.
Jako że w niektórych okresach lokaty tylko zrównują się z inflacją, a w innych z nimi przegrywają, to w długim okresie nie nadają się do walki z inflacją.
Zaletą lokaty bankowej jest niewątpliwe jej duże bezpieczeństwo i pewny zysk nominalny z odsetek. Zawsze lepsza jest też realna strata 10% niż 17%. Jeśli więc ktoś bardzo unika wszelkiego ryzyka inwestycyjnego, lepiej żeby środki trzymał na lokacie niż na koncie ROR lub w gotówce. Jeśli należysz do osób, które nie są skłonne zainwestować w inny produkt, to musisz pogodzić się z realną stratą. Niemniej w takiej sytuacji proponowałbym Ci skorzystać z kolejnego produktu na liście – detalicznych obligacji skarbowych.
Krótkie spojrzenie na lokaty w walutach obcych
Oczywiście można zakładać też lokaty w walutach obcych, których zalety związane są z posiadaniem dewiz oraz samymi zyskami z lokaty. Natomiast obecnie realne stopy procentowe za granicą również są ujemne. Historycznie inne kraje rozwinięte miały niższe stopy procentowe niż Polska. Z tego powodu oprocentowanie lokat w walutach obcych jest zazwyczaj bardzo niskie i także realnie ujemne w odniesieniu do inflacji w danej walucie.
Poniżej pokazałem zestawienie realnej stopy procentowej na tle inflacji bazowej w Stanach Zjednoczonych. Jak widać, w ostatnich kilku dekadach stopa ta oscyluje w okolicach zera. Przejście do dolara i wrzucenie go na lokatę nie rozwiązuje problemu ochrony majątku w długim okresie.
Detaliczne obligacje skarbowe
Ciekawym produktem dostępnym w Polsce są detaliczne obligacje skarbowe. Moim zdaniem nazywanie tego produktu obligacjami jest bardzo mało trafne, a produkt zdecydowanie bardziej przypomina lokatę niż faktyczną obligację, ale nie o tym tutaj.
Na stronie obligacjeskarbowe.pl w ofercie znajduje się obecnie (październik 2022) 8 typów obligacji do wyboru. Obligacje stało- i zmiennokuponowe działają w kontekście inflacji dokładnie tak, jak lokaty bankowe, ze wszystkimi ich zaletami (przede wszystkim bezpieczeństwem) oraz wadami (przede wszystkim wysoce negatywną realną stopą procentową w krótkim okresie, czyli realną stratą).
Jeśli rozważasz zakup detalicznych obligacji skarbowy stałoprocentowych lub zmiennoprocentowych, to tak jakbyś zakładał lokatę. Oczywiście robisz to poprzez rachunek rejestrowy, gdzie teoretycznie nabywasz instrument nazwany obligacją, ale efekt jest taki sam jakby była to lokata.
Nie tylko pseudo-lokaty
Ciekawie zaczyna się robić dopiero w przypadku obligacji indeksowanych inflacją. Ich uproszczony mechanizm działa następująco: obligacja ma zdefiniowany okres zapadalności (co widać w nazwie). W pierwszym roku jej trwania płaci ona odsetki równe tymi z bieżącej oferty skarbu państwa. Jak widać na grafice powyżej np. obligacje 10-letnie płacą 7,25% w pierwszym roku. W kolejnych latach odsetki płacone są na bazie ostatniego dostępnego odczytu inflacji CPI w Polsce, dodatkowo zazwyczaj powiększone zostają o pewną kilkuprocentową marżę. Np. dla obligacji 10-letnich (EDO) w bieżącej ofercie rząd daje dodatkową marżę 1,25%. Oznacza to, że przez pierwszy rok obligacja wypłaci 7,25% odsetek, a w kolejnych latach co roku będzie płacić: inflacja CPI+1,25%. Jeśli inflacja wyniesie 20,75%, to obligacja wypłaci 22% odsetek. Nie zapominajmy, że od tych odsetek płaci się także podatek od zysków kapitałowych (19%), tak jak przy odsetkach chociażby z lokat.
Obligacje 4-letnie indeksowane inflacją wypłacają odsetki na konto co roku i wtedy automatycznie pobierany jest od nich podatek. Natomiast wszystkie pozostałe obligacje indeksowane inflacją kapitalizują odsetki. Oznacza to, że otrzymane odsetki reinwestują automatycznie na kolejny rok, na takich samych warunkach jak w danej obligacji. Podatek od zysków natomiast jest płacony dopiero w momencie zapadalności obligacji lub przy jej wcześniejszym wykupie, jeśli chcemy wycofać się z „inwestycji”.
Jeśli nie chcemy czekać do zapadalności obligacji, to możemy je… . Jeśli myślałeś o sprzedaży, to byłaby to błędna odpowiedź. Sprzedać ich nie możemy, gdyż na te obligacje nie ma rynku i nie da się nimi handlować. Możemy natomiast zgłosić chęć ich wcześniejszego wykupu. Tak naprawdę skarb państwa umarza wtedy nasze obligacje (wykupuje je od nas). Zasady wykupu danej obligacji są z góry określone w ofercie. Dla każdej obligacji warunki te są minimalnie inne, ale zazwyczaj opłata za wcześniejsze umorzenie wynosi 0,70 zł lub 2 zł od obligacji (która ma wartość nominalną 100 zł) – jak łatwo policzyć wyjście z inwestycji kosztuje nas 0,7% lub 2% wartości odsetek. Opłata ta nie może być jednak większa niż wartość naliczonych odsetek, to znaczy, że zawsze odzyskamy co najmniej wartość nominalną z inwestycji.
Na pewno napiszę kiedyś szczegółowy artykuł o tym instrumencie, lecz jest on na tyle popularny, że wpisując w google „detaliczne obligacje skarbowe” pojawi się wiele wpisów dotyczących tych obligacji. Oficjalnym i bardzo dobrym źródłem informacji na ich temat jest strona obligacjeskarbowe.pl.
Czemu obligacje indeksowane inflacją są takie fajne?
Podtytuł zdradza mój stosunek do detalicznych obligacji indeksowanych inflacją. Mechanizm ich działania jest bardzo korzystny w przypadku pojawienia się nieoczekiwanej inflacji. Posiadając takie obligacje, już po roku jesteśmy przed nią osłonięci, gdyż odsetki są oparte wprost o wskaźnik inflacji CPI w Polsce. Dodatkowo jest to połączone z gwarancją ich spłaty przez państwo. To sprawia, że nie ma drugiego takiego produktu na rynku.
Zdaję sobie sprawę, że przy wyższych odczytach inflacji ten mechanizm i tak powoduje realny spadek wartości inwestycji. Wszystko przez podatek od zysków kapitałowych*, który będzie tym wyższy im wyższy odczyt inflacji (bo odsetki będą większe). Oczywiście jest to problem, ale i tak możliwość bezpośredniego zabezpieczenia się przed nieoczekiwaną inflacją jest moim zdaniem warta tej niedogodności.
*Zakup detalicznych obligacji skarbowych można opakować w Indywidualne Konto Emerytalne (IKE), co może pozwolić nam uniknąć podatku lub go odroczyć .
Znaczenie ma też oprocentowanie obligacji w pierwszym roku, które jest znane z góry i określane przez ministerstwo finansów. Często jest ono zbliżone do stóp rocznych lokat bankowych lub bieżącej stopy WIBOR. Niekoniecznie jest to stopa, która pokona inflację w pierwszym roku. Tę realną stratę w pierwszym roku można uznać w pewnym stopniu za cenę możliwości zabezpieczenia się przed wskaźnikiem CPI w kolejnych latach.
Wnioski na temat detalicznych obligacji skarbowych
Jeśli decydujemy się na detaliczne obligacje skarbowe stało- lub zmiennokuponowe, musimy pamiętać, że są to produkty oszczędnościowe, a nie inwestycyjne. Nie różnią się one wiele od lokat bankowych.
Myśląc o długoterminowym zabezpieczeniu się przed inflacją warto skorzystać z obligacji indeksowanych inflacją. Należy mieć świadomość, że nie zagwarantują one realnego utrzymania wartości inwestycji, ale powinny całkiem dobrze chronić przed niespodziewanymi wzrostami inflacji.
Detaliczne obligacje skarbowe indeksowane inflacją to jedyny produkt w Polsce, który w konstrukcji instrumentu ma zaszytą ochronę przed nieoczekiwaną inflacją.
Na te obligacje nie istnieje rynek. Nie ma zatem zmienności ceny. W każdym momencie wiemy, ile dokładnie będzie płacić obligacja w kolejnych 12 miesiącach, co daje ogromną stabilność i przewidywalność kapitału.
Produkt nadaje się do trzymania oszczędności nawet w krótkim terminie. Niestety nie daje 100% ochrony realnej wartości majątku.
Jest to najlepszy produkt, dla kogoś, kto nie akceptuje ryzyka inwestycyjnego.
Aktywa finansowe i inne aktywa inwestycyjne
Do poniższych analiz odnośnie akcji i obligacji posiłkowałem się narzędziem Portfolio Visualizer. Jeśli interesują Cię podobne analizy i chciałbyś robić je samodzielnie, to wpis o tym narzędziu znajdziesz tutaj (link). Będę nawiązywał także do artykułu „The Best Strategies for Inflationary Times”3, w skrócie BSIT.
Jak już zaobserwowaliśmy, przejście do walut obcych (dolar, euro) i nabywanie tam aktywów ma sens, gdyż w długim terminie złotówka zdaje się osłabiać względem tychże walut. Chcemy zatem nabywać aktywa zagraniczne wyrażone w walutach obcych. Tam, gdzie mowa o aktywach finansowych, tam domyślnie przyjmujemy perspektywę inwestora globalnego – moim zdaniem jak najbardziej stosowną dla inwestora z Polski.
Wyniki z inwestycji w zagraniczne akcje i obligacje prezentowane są w dolarze i odnoszą się do inflacji CPI ze Stanów Zjednoczonych. Nie uwzględniają podatków, ale nie będę o tym wspominał za każdym razem, więc proszę miej z tyłu głowy, że są to wyniki brutto.
Akcje
Sekcja poświęcona akcjom będzie stosunkowo krótka, gdyż skupię się tylko i wyłącznie na szerokim rynku akcji. Nie będę poruszał tematu wyboru indywidualnych spółek i budowania własnego portfela w ten sposób. Stworzenie strategii indywidualnego doboru spółek, tak, aby przynosiła zyski w długim okresie, jest zbyt trudne i nie da się go omówić jako jednego podpunktu w szerszym temacie. Nie wspominając już o rozważaniach czy taka strategia ma sens.
Pominę także całkiem polski rynek akcji. Robię tak z kilku powodów. Po pierwsze, ma on bardzo krótką historię Po drugie, dominują na nim spółki skarbu państwa. Po trzecie, biorąc pod uwagę niepewność polskiego prawa, nie sposób przewidzieć perspektyw polskiego rynku akcji. Po czwarte, rynek polski stanowi promil globalnego rynku akcji11. Jesteśmy bardzo egzotycznym rynkiem dla większości inwestorów na świecie i tak samo powinniśmy traktować nasz rodzimy rynek.
Jednocześnie nie uważam, że na GPW nie warto inwestować. Wręcz przeciwnie, sam tak robię. Jednakże zdaję sobie sprawę, że nie jest to silny rynek z tradycjami, a ryzyko polityczne jest ogromne. Inwestując na GPW nie liczę na zabezpieczenie się przed inflacją, a raczej szukam szansy na ponadprzeciętny zysk.
Rynki zagraniczne
W okresach wysokiej inflacji, akcje mają problem z podążaniem za nią. Praca BSIT3 zaznacza, że połowa albo nawet mniej okresów z wysoką inflacją korespondowała z pozytywnymi NOMINALNYMI zwrotami z akcji w tym okresie. Sugeruje to, że w okresach wysokiej inflacji nie możemy liczyć na akcje jako na zabezpieczenie w horyzoncie krótkoterminowym.
Natomiast w długim okresie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Analizując relatywnie długie okresy na rynkach akcji widzimy jedną tendencję – pozytywne realne stopy zwrotu. Mówimy tutaj o kilku procentach ponad inflację. W przykładzie poniżej dla akcji z indeksu S&P500 za okres ostatnich 50 lat stopa zwrotu ponad inflację wyniosła 5,9%. Oczywiście bazując na różnych indeksach* oraz na innych okresach możemy zobaczyć odmienne wyniki. Jednakże akcje w długim terminie zwykle dają realne stopy zwrotu w okolicach 5-7%.
*Mam tutaj na myśli głównie indeksy amerykańskie takie jak S&P500, NASDAQ lub indeksy globalne ważone kapitalizacją.
Jan 1972 - Sep 2022
Nawet jeśli obrazimy się na rynek amerykański (co sam osobiście odradzam), to patrząc na globalny portfel akcji z pominięciem Stanów Zjednoczonych w długim okresie także widzimy pozytywną realną stopę zwrotu. W poniższym przykładzie jest to 3,3%, więc nawet pomniejszając wynik o podatek od zysków kapitałowych powinniśmy być spokojnie na realnym plusie.
W jednych okresach rynek amerykański i inne rynki rozwinięte będą osiągały lepsze wyniki, a w innych akcje rynków wschodzących będą górą. Trzymanie globalnego portfela akcji w długim okresie powinno dać pozytywną realną stopę zwrotu – przynajmniej tak było historycznie.
Wnioski na temat akcji
Reasumując, po akcjach spodziewamy się, że w długim terminie (ponad 30 lat) powinny osiągnąć dodatnią realną stopę zwrotu.
W zależności od rynku i danego okresu ta stopa powyżej inflacji będzie różna, ale historycznie zazwyczaj bywała dodatnia.
W krótkim terminie akcje nie radzą sobie szczególnie dobrze w okresach podwyższonej inflacji. Zdarzają się im okresy wzrostu, ale częściej są to jednak spadki. Akcje zdają się być zbyt zmienne, aby mogły posłużyć jako zabezpieczenie przed bieżącą inflacją.
Inwestując w akcje warto rozważyć od samego początku inwestowanie na rynku w Stanach Zjednoczonych lub globalnie.
Moim zdaniem nie da się myśleć o budowaniu majątku w oparciu o aktywa finansowe z pominięciem akcji. Rynek akcji jest kluczowy dla długoterminowego budowania majątku, ale także dla stanięcia na poważnie do walki z inflacją. Zaakceptowanie zmienności akcji jest istotnym elementem procesu stawania się inwestorem giełdowym. Jeśli na ten moment nie jesteś w stanie tego zrobić, to musisz skorzystać z innych produktów, ale tracisz jeden z najlepszych oręży w starciu z inflacją.
Obligacje
Instrumenty dłużne jakimi są obligacje to szerokie spektrum produktów finansowych. W zależności od parametru dzielimy je na różne kategorie. Na przykład ze względu na emitenta są to obligacje: rządowe, samorządowe (municipal bonds) oraz korporacyjne. Podział ze względu na wiarygodność emitenta: inwestycyjne i nie-inwestycyjne (zwane też śmieciowymi), choć podział ten można uszczegółowić do poziomu konkretnej oceny ratingowej danego podmiotu. Rynek obligacji (i bonów pieniężnych) można też podzielić ze względu na okres do wykupu, często mówi się o podziale na rynek krótkoterminowy/pieniężny (do roku) i długoterminowy (powyżej roku), ale w praktyce ten długi okres też się rozbija na obligacje średniookresowe i bardzo długoterminowe (np. 30-letnie). To nie wszystko, inny podział uwzględnia oprocentowanie: może być stałe, zmienne lub też bez jakichkolwiek odsetek.
Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe parametry i możliwości sam wpis o obligacjach powinien liczyć kilkadziesiąt stron, aby pokryć różne możliwości inwestycyjne. Dodatkowo warto byłoby wytłumaczyć wiele zależności związanych z reakcją cen obligacji na zmianę stóp procentowych w gospodarce oraz to, jak w cenę obligacji wkalkulowywana jest ryzykowność emitenta. Ten wpis nie zawiera w sobie informacji o tych mechanizmach, lecz skupia się na wnioskach z nich płynących.
Jak powinny zadziałać obligacje w teorii
Zakładając scenariusz inflacyjny, należy moim zdaniem przyjąć dość sensowne założenie, że bank centralny będzie w mniejszym lub większym stopniu reagował na inflację poprzez podnoszenie stóp procentowych. Zatem scenariusz inflacyjny dla obligacji wiąże się z podwyżkami stóp procentowych, co powoduje spadek rynkowej wartości obligacji stałokuponowych.
Warto pamiętać też zasadę, że (w uproszczeniu) im obligacja ma dłuższy termin do zapadalności, tym mocniej reaguje na zmianę stóp procentowych. Mówimy wtedy, że ma większą wrażliwość. Zatem obligacje o długim terminie do wykupu np. 10 lat pod wypływem wzrostu stóp procentowych zareagują mocniej niż np. obligacje 2-letnie. Natomiast jeśli jesteśmy właścicielami portfela obligacji (np. opartego o jakiś indeks), to ma on pewien uśredniony okres zapadalności obligacji w swoim składzie, więc jego wrażliwość będzie wypadkową tego składu. Niektóre fundusze wprost deklarują, że inwestują tylko w obligacje długoterminowe lub bardzo długoterminowe, inne natomiast inwestują tylko w obligacje krótkoterminowe.
Niemniej w sytuacji inflacji i wzrostu stóp procentowych, obligacje wydają się raczej kiepską opcją w krótkim terminie, gdyż ich wycena rynkowa będzie spadać. Część portfela oparta o obligacje stałokuponowe w fazie zaciskania polityki monetarnej (podnoszenia stóp procentowych) zacznie tracić wartość. Oczywiście w sytuacji, gdy oczekujemy że stopy procentowe wkrótce zaczną spadać, ich zakup może mieć sens i dać szanse na przebicie inflacji w krótkim terminie.
My chcemy jednak ochronić majątek długoterminowo. Dlatego też spójrzmy jak zachowywały się obligacje w dłuższych okresach.
Obligacje w zagraniczne (głównie US)
Przyjrzyjmy się 3 portfelom dostępnym na Portoflio Visualizer pokrywającym 3 rodzaje rynków - cały rynek długu w US, globalny rynek obligacji i korporacyjny rynek w Stanach.
Spójrz na 3 wykresy poniżej. Za każdym razem chciałem wybrać możliwie długi okres analizy, zwróć jednak uwagę, że przedziały czasowe nie są takie same. Wykresy prezentują wyniki skorygowane o inflację w Stanach Zjednoczonych. Są w miarę „świeże” (pochodzą z października 2022), czyli uwzględniają duże bieżące spadki wynikające z podnoszenia stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.
Portfolio oparte o cały rynek obligacji w Stanach - od stycznia 1987 do września 2022
Portfel oparty o globalny rynek obligacji (niezabezpieczony do dolara) od stycznia 1992 do wrzenia 2022
Portfolio oparte o rynek obligacji korporacyjnych w US od stycznia 2003 do września 2022
Wszystkie powyższe portfele w swoim maksymalnym okresie analizy uzyskały stopę zwrotu powyżej inflacji. Wprawdzie pobiły inflację dość słabo, bo jedynie między 1,3% do 2,2%, ale jednak udało im się to osiągnąć, czyli pozwoliły mniej więcej zrównać swoją stopę zwrotu z inflacją.
Podobne wnioski płyną także z publikacji BSIT, gdzie długoterminowa realna stopa zwrotu z obligacji wynosiła od 1% do 4% (w zależności od ich typu i zapadalności). To samo badanie pokazuje, że obligacje, poza tymi opartymi o inflację (TIPS), w okresach podwyższonej inflacji radzą sobie fatalnie i osiągają ujemne stopy zwrotu.
Obligacje w Polsce
Index TBSP jest pierwszym oficjalnym indeksem śledzącym rynek obligacji skarbowych w Polsce. Zadebiutował pod koniec grudnia 2006 roku. Przez niespełna 16 lat dał roczną stopę zwrotu na poziomie około 3,2% (patrząc w październiku 2022, po całkiem sporych spadkach). Uproszczę analizę rynkowych obligacji skarbowych do tego indeksu. Choć zawiera on w sobie tylko wybrane emisje, to jednak ma już pewną historię i daje jakiś ogląd na rynek.
Index TBSP
Wynik z indeksu można odnieść do inflacji od stycznia 2007 roku do ostatniego odczytu z 2022. Inflacja w tym okresie wynosiła około 3% rocznie. Pomijając podatek od zysków kapitałowych obligacje ledwo utrzymały wartość majątku mimo spadków wartości obligacji w końcówce 2021 i przez większość 2022 roku.
Indeks TBSP nie uwzględnia wszystkich emisji obligacji, zatem wybierając konkretne emisje ten wynik mógłby być lepszy lub gorszy. Niemniej ze względu na kiepską płynność rynku, trudno nabywać obligacje skarbowe, a przy inwestowaniu w fundusze należałby doliczyć opłaty za zarządzanie, które pewnie spowodowałby, że wartość realna majątku nie zostałaby utrzymana.
Jest to losowo wybrany fundusz obligacji skarbowych, ale chciałem wybrać taki, którego historia sięga co najmniej 2006 roku. Od tego czasu zarobił 52%, czyli praktycznie tyle co inflacja (która wyniosła w tym okresie 55%). Fundusz ten nie podąża za indeksem TBSP, ale inwestuje w obligacje dokładnie z tego samego rynku.
Obecnien a GPW można kupić ETF na index TBSP. Pobiera on opłaty (mające nie przekroczyć 0,5% rocznie), dlatego jego wynik także będzie trochę poniżej samego Indexu TBSP.
Wnioski na temat obligacji
Obligacje słabo radzą sobie w okresach inflacyjnych. Zatem jako krótkoterminowe zabezpieczenie przed inflacją się nie sprawdzają.
Zagraniczne obligacje dawały pozytywne realne stopy zwrotu w długim okresie. Pobijały inflację o około 1-4%.
Długoterminowo polskie obligacje radziły sobie słabiej niż obligacje zagraniczne, mniej więcej pokrywając się z inflacją. Ich analizowany okres jest zdecydowanie krótszy niż w przypadku rynków zagranicznych.
Zmiana stóp procentowych wpływa na wartość obligacji, więc w sytuacji rosnących stóp procentowych raczej nie są dobrą inwestycją.
Moim zdaniem obligacje w portfelach długoterminowych mają sens, gdyż trochę zmniejszają jego zmienność. Jednocześnie same w sobie utrzymują się porównywalnie z inflacją w długim okresie. Uważam, że jeśli ktoś jest w stanie zaakceptować wahania związane z kursem walutowym, to warto preferować obligacje zagraniczne nad obligacjami polskimi. Mimo wzrostu zmienności z powodu kursu, obligacje zagraniczne zdają się posiadać wyższe realne stopy zwrotu. Jak pisałem powyżej, w walce z inflacją chcemy posiadać aktywa w walutach obcych.
Chcąc stricte zabezpieczyć się przed inflacją, przedłożyłbym detaliczne obligacje skarbowe indeksowane inflacją, nad rynkowe obligacje skarbowe.
Nieruchomości
Nieruchomości w ujęciu inwestycyjnym to nie tylko mieszkania na wynajem. Zaliczają się tutaj także grunty, lokale usługowe, oraz fundusze inwestujące w nieruchomości (REITy). Zdaję sobie sprawę, że totalnym banałem jest stwierdzenie, że nieruchomość nieruchomości nierówna. Inwestując w konkretne mieszkanie lub dom, znaczenie ma przede wszystkim lokalizacja, wielkość miejscowości, okolica i perspektywy jej dalszego rozwoju. Wiele czynników może wpłynąć na wycenę konkretnej nieruchomości. Poniżej przyjrzymy się szerokiemu rynkowi, tak, aby mieć ogólne pojęcie o nieruchomościach oraz czy mogą przydać się w walce z inflacją.
Nieruchomości w Polsce
Mówiąc o mieszkaniach w Polsce posłużę się Indeksem Cen Mieszkań (ICM). Poniżej można zobaczyć jak wskaźnik ten prezentował się na przestrzeni ostatnich 15 lat. Widać, że rynek nieruchomości, jak każdy inny rynek podlega pewnym trendom i nie rośnie on permanentnie. Jednakże w dłuższym horyzoncie czasu ceny mieszkań rosną. Pytanie tylko, jak wzrost ten wygląda na tle inflacji?
Indeks Cen mieszkań w Polsce (rynek wtórny, ceny ofertowe)
Zmiana wartości złotówki od 2008 roku do sierpnia 2022 roku (skumulowana inflacja).
Skumulowana inflacja w Polsce między styczniem 2008 a sierpniem 2022 roku wyniosła 49%. Widać też, że znacząco przyśpieszała od 2020 roku.
Zestawiając ICM ze skumulowaną inflacją za podobny okres, widać, że ceny mieszkań wzrosły podobnie jak inflacja. Zestawienie pomija całkowicie fakt, że w tym czasie nieruchomość mogła być użytkowana przez nas (dodatkowa korzyść dla nas) lub wynajmowana (także korzyść :) Porównanie to nie odnosi się do faktycznej inwestycji w mieszkanie na wynajem, ale zawsze jest to jakieś odniesienie. Jeśli sam wzrost ceny nieruchomości pokrywa się z inflacją, to każdy wypracowany % z najmu pokazuje o ile tą inflację pobijemy.
ICM uwzględnia duże miasta, w mniejszych ośrodkach sytuacja na rynku mieszkaniowym może być lepsza (patrzę na Ciebie Sopot*) lub gorsza, zatem nie jest to uniwersalny trend dla całego rynku.
*Sopot nie należy wprawdzie do 10 największych miast, ale odnotowuje bardzo silne wzrosty cen na rynku mieszkań.
Uważam, że mieszkanie/dom zdaje się być tak podstawowym dobrem, że zawsze będzie na nie silny popyt. Według analiz, aby dogonić średnią unijną albo podskoczyć do lidera rankingów w UE, w Polsce powinno zostać wybudowanych między 4 a 8 MILIONÓW mieszkań17. Jak widać, luka mieszkaniowa w Polsce jest jeszcze gigantyczna.
Oczywiście wiele czynników wpływa na ceny nieruchomości: słaba demografia Polski, obecny napływ obywateli Ukrainy, transfer ludzi z wsi do miast, bliskość konfliktu zbrojnego itd. Wszystko to sprawia, że trudno oszacować ich wartość w długim terminie. W wariancie katastrofalnym (wojny w Polsce) mogą całkiem przestać istnieć. W scenariuszu zwycięstwa Ukrainy, ale pozostania dużej ilości Ukraińców w Polsce, ceny mogłyby zdecydowanie pójść do góry za sprawą zwiększonego popytu z ich strony. Nikt nie wie jaka będzie przeszłość.
Historycznie ceny nieruchomości trzymały się nieźle i mimo że nie pokrywały się idealnie z bieżącą inflacją, to jednak w długim terminie dawały szansę na przechowanie wartości majątku. Posiadanie nieruchomości w Polsce wydaje się być racjonalnym wyborem w celu ochrony przed inflacją. Takie jest moje zdanie i takie wnioski wyciągam z historii. W BIST zwroty z nieruchomości w długich okresach zazwyczaj minimalnie pobijały inflację, dla USA było to 1% ponad inflację, dla Japonii i Wielkiej Brytanii 3% ponad inflację.
Inwestowanie w nieruchomości poprzez REITy
W nieruchomości można inwestować także globalnie i w sposób bardziej zdywersyfikowany. Taką opcję dają REIT (ang. Real Estate Investment Trusts), czyli fundusze/wehikuły inwestycyjne zarządzające nieruchomościami na dużą skalę. Nie mam tu miejsca na rozpisywanie się o tym instrumencie, ale dla uproszczenia można przyrównać go do funduszu, który regularnie wypłaca swoje zyski w postaci dywidendy (w tym przypadku nazywa się to dystrybucja).
Zakupy REITów mają miejsce na giełdzie, gdzie są one wyceniane codziennie. To sprawia, że potrafią mieć one ogromną zmienność, co pokazuje poniższy przykład. Porównuje się ją często ze zmiennością akcji i często oba te rynki są mocno ze sobą skorelowane.
Powyższy wykres nie obejmuje każdego możliwego REITu, jednak daje jakiś ogląd rynku. Widać tutaj solidny wynik 5% powyżej inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych. Jeśli chcesz sprawdzić konkretny REIT możesz wygenerować podobną historyczną analizę korzystając z darmowych funkcji Portfolio Visualizer. Instrukcję jak to zrobić znajdziesz tutaj (link).
Moim zdaniem z REITów powinny korzystać osoby nieco bardziej doświadczone w inwestowaniu, ale przede wszystkim skłonne zaakceptować duże ryzyko i silne spadki notowań tych instrumentów. Uważam jednak, że warto mieć świadomość istnienia tej opcji w swoim arsenale narzędzi do walki z inflacją. Za sprawą ogromnej zmienności REITy nie nadają się do krótkoterminowego zabezpieczenia przed inflacją, ale w horyzoncie dekad historycznie dawały szansę na jej pokonanie.
Wnioski na temat nieruchomości
Nieruchomości to bardzo szeroka grupa aktywów inwestycyjnych. Mogą znacząco się od siebie różnić, mimo że wszystkie wchodzą w skład jednej kategorii.
Inwestowanie w pojedyncze nieruchomości uniemożliwia dywersyfikację (chyba, że posiadamy kapitał w milionach złotych). Na bazie ostatnich kilku dekad w dużych miastach w Polsce taka inwestycja pozwalała ochronić nas przed inflacją.
Ceny mieszkań zmieniają się stosunkowo powoli. Rynek nieruchomości jest jak lokomotywa, rozpędza się wolno i wolno hamuje. Dlatego też fizyczne nieruchomości nie mogą być odpowiedzią na nagły oczekiwany lub nieoczekiwany wzrost inflacji.
Jeśli chcemy ochronić kapitał w perspektywie dekady lub więcej, nieruchomości powinny spełnić to zadanie. Nie znaczy to, że ceny nieruchomości nie mogą spadać, nawet przy inflacji, ale długoterminowo za nią podążają.
Dla osób z wyższą tolerancją na ryzyko, możliwością inwestowania w zdywersyfikowany koszyk nieruchomości mogą być REITy. W długim terminie tego typu fundusze dawały oczekiwaną stopę zwrotu powyżej inflacji, co było okupione jednak bardzo dużymi przejściowymi spadkami („DrawDownami”). Jeśli chcesz inwestować w to aktywo, koniecznie poświęć sporo czasu, żeby je poznać.
Moim zdaniem nieruchomości są jedną z najbardziej intuicyjnych metod zabezpieczenia się przed inflacją. Intuicję tą potwierdzają dane historyczne.
Surowce
Surowce to szeroka grupa aktywów. W zależności od tego, czy będziemy mówić o ropie, metalach szlachetnych, uranie, pszenicy, czy tuszach wieprzowych, możemy dojść do trochę innych wniosków. Obecnie za sprawą ETFów możemy łatwo zainwestować bezpośrednio w dany surowiec lub spółki go wydobywające/wytwarzające. Rynek ten stoi przed nami otworem i nie musimy już korzystać z kontraktów na różnice kursowe (CFD)*.
*CFD (ang. contract for difference) - jest to w dużym uproszczeniu forma zakładu z brokerem o to, że cena danego aktywa zmieni się zgodnie z naszymi przewidywaniami. Z tego co kojarzę, w przeszłości w Polsce tylko kontrakty CFD dawały możliwość inwestowania w szeroką gamę surowców.
Intuicja podpowiada: skoro inflacja jest wynikiem wzrostu cen towarów, to zakup tych towarów powinien nas przed nią osłaniać. Na pewno da się zaobserwować silną korelację miedzy inflacją, a ceną niektórych surowców. Przykładem może być ropa naftowa WTI, zaprezentowana poniżej.
W dłuższym terminie, patrząc od stycznia 1987 do września 2022, inwestując $10 000 w ropę naftową, po ponad 30 latach osiągnęlibyśmy stopę zwrotu około 1,4% powyżej inflacji. Nie brzmi to rewelacyjnie, zwłaszcza, że w tym czasie kilkukrotnie zdarzały się sytuacje z obsunięciami powyżej 50%, a najgłębszy spadek sięgnął aż 86%.
Duże odchylenie standardowe oraz znaczące ruchy w górę i w dół pokazują ogromną zmienność ceny ropy. Akceptując tą ogromną zmienność, otrzymujemy szansę na zabezpieczenie się przed wzrostem cen, lecz jeśli prześpimy odpowiedni moment i wejdziemy na rynek ropy za późno to, może być bardzo ciężko osiągnąć sensowne zyski, a ryzyko związane ze zmiennością pozostaje. Przejdziemy teraz do innych surowców, ale o ropie jeszcze wspomnę.
Szerokie spojrzenie na surowce
Opisując szeroki rynek surowców odniosę się ponownie do artykułu The Best Strategies for Inflationary Times (Najlepsze strategie na okresy inflacji)3.
Zwróć uwagę na poniższą tabelę, która może wygląda trochę skomplikowanie, ale zachęcam do przyjrzenia się głównie kolumnie ‘Combined Regimes’ po prawej stronie, gdzie mamy zagregowane uśrednione realne stopy zwrotu danego typu surowca. Podzielone zostały one na 3 typy okresów: okresy podwyższonej inflacji, okresy nieinflacyjne oraz całość.
Jakie wnioski płyną z powyższej grafiki? Po pierwsze, jest prawdą, że w okresach inflacyjnych wszystkie typy surowców osiągają przeważnie dodatnie realne stopy zwrotu, czyli rosną szybciej niż inflacja.
Z badania wynika też, że w okresach niskiej inflacji surowce w wielu przypadkach nie są w stanie jej pobić i osiągają negatywne realne stopy zwrotu. Analizując surowce na przestrzeni długiego horyzontu czasu, który uwzględnia okresy niskiej i wysokiej inflacji, widzimy, że ich realna stopa zwrotu oscyluje w okolicach 0-1%. Jest to zdecydowanie gorszy wynik niż długoterminowy zwrot z wielu innych aktywów finansowych.
Warto zwrócić uwagę na surowce energetyczne (chodzi tu o ropę), które w okresach wysokiej inflacji w tym konkretnym badaniu osiągnęły zawrotne 41% powyżej inflacji i rosły w każdym z historycznych okresów inflacyjnych, choć w pozostałych okresach radziły sobie kiepsko i nie pobijały inflacji. Ciekawie prezentują się też metale przemysłowe, które nieźle radzą sobie w okresie inflacji, a jednocześnie w całym analizowanym okresie dały realne 7% ponad inflację.
Wnioski na temat surowców
Ceny surowców są faktycznie silnie skorelowane z inflacją. W okresach wysokiej inflacji mają szansę osiągnąć dodatnie realne stopy zwrotu.
Nie każdy jednak surowiec zachowuje się równie dobrze w okresach wysokiej inflacji. Historycznie najlepiej zachowywały się surowce energetyczne oraz metale szlachetne.
Surowce podlegają bardzo dużym wahaniom cen. Spóźnienie się z zakupem o parę dni/tygodni może sprawić, że cena już tak „odjedzie” w górę, że nie uda nam się uzyskać zadowalającej stopy zwrotu.
Wysoka zmienność surowców wymaga wyższej tolerancji na ryzyko.
Długoterminowo zakup surowców wydaje się być kiepskim, a w najlepszym przypadku przeciętnym sposobem na pobicie inflacji. Długookresowe realne stopy zwrotu na surowcach są bliskie zeru. Zatem strategia na zasadzie: kupuj i trzymaj, w ich przypadku się nie sprawdzi (jedynym wyjątkiem były w przeszłości metale przemysłowe (industrials)).
Moim zdaniem krótkoterminowo można próbować wykorzystać surowce jako zabezpieczenie przed inflacją, choć takie działanie może mieć charakter silnie spekulacyjny. Pozostawiłbym je osobom doświadczonym na rynkach finansowych i posiadających żelazną siłę woli. Dla przeciętnego inwestora surowce wydają się być szalenie trudną do posługiwania się bronią w walce przeciwko inflacji. Zażartowałbym, że to taki inwestycyjny miecz świetlny. Jeśli umiesz się nim posługiwać, to zdajesz się być półbogiem, ale jeśli nie umiesz to poucina Ci on ręce.
Kryptowaluty aka. Bitcoin
Nie jestem żadnym ekspertem od kryptowalut, ale sądzę, że lista aktywów byłaby niekompletna gdybym o nich nie wspomniał. W tym krótkim paragrafie skupię się na Bitcoinie. Rozumiem, że istnieje mnóstwo kryptowalut o odmiennej specyfice, które często w zamyśle mają być wykorzystane do różnych celów. Nie znam tego rynku, zatem analiza każdej z nich to dla mnie jak analiza osobnej spółki. Bitcon natomiast jest obecnie kryptowalutą z największą kapitalizacją, oraz jako jedna z niewielu istnieje już od kilku lat. Spróbuję pokusić się o jego analizę, ponieważ moim zdaniem jest najpopularniejszy, choć od razu zaznaczam, że moja analiza jest silnie subiektywna.
Biorąc pod uwagę długość historii Bitcoina, uważam, że nie da się przewidzieć jak zachowa się on w obliczu inflacji, a przede wszystkim w obliczu poważnego wzrostu stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Do tej pory nie miało miejsca w jego historii. W początkowych latach swojego istnienia był ciekawostką technologiczną, a nie aktywem o sensownej płynności.
Moje dwa problemy z Bitcoinem
Pierwszy problem to coraz większa i już co najmniej umiarkowana korelacja między Bitcoinem a amerykańskim rynkiem akcji (S&P500). Jeśli Bitcoin ma faktycznie dawać ochronę poprzez dywersyfikację, to najlepiej żeby był ujemnie skorelowany z rynkiem akcji. Zatem czy Bitcoin może działać lepiej niż portfel akcyjny? Ciężko stwierdzić, ale w praktyce może okazać się, że zachowa się bardzo podobnie.
Mój drugi problem to spodziewany, co najmniej przejściowy, globalny wzrost kosztów energii. A Bitcoin jest niesamowicie energożerny. Jedna transakcja Bitcoinem zużywa tyle samo energii co dom jednorodzinny przez kilka miesięcy15. Sam Bitcoin zużywa 8 razy więcej energii niż Google i Facebook razem wzięte14. Inne kryptowaluty pod tym względem wyglądają lepiej, niemniej nadal zużywają bardzo dużo energii. Jeśli ceny energii będą rosły, to przynajmniej w teorii nie powinno to pomagać kryptowalutom.
Wnioski na temat Bitcoina
Czy Bitcoin może być zabezpieczeniem inflacyjnym? Pewnie fani kryptowalut powiedzą, że jak najbardziej tak, przeciwnicy, że na pewno nie. Szczerze powiedziawszy, ja nie wiem.
Bardzo trudno to ocenić, gdyż historia Bitcoina jest zdecydowanie za krótka, aby wysnuwać z niej jakiekolwiek wnioski. Rynek kryptowalut ulega bardzo silnym spekulacjom, a zważywszy na to, że miał bardzo niską kapitalizację, niezwykle łatwo było nim manipulować. Na pewno Bitcoin nie „przeżył” jeszcze sytuacji wzrostu stóp procentowych w Stanach. Nie wiadomo też, w jakim stopniu na wycenę Bitcoina wpływa jego popularność, a w jakim jego faktyczna użyteczność. Trzeba pamiętać też o kwestii kosztów energii. Dodatkowo pojawia się coraz więcej nowych kryptowalut, a co za tym idzie konkurentów dla Bitcoina.
Wszystko powyższe sprawia, że ciężko przewidzieć przyszłość Bitcoina, a nie mając horyzontu historycznego nie sposób odnieść się do przeszłości. Nie mogę stwierdzić, czy Bitcoin zabezpiecza przed inflacją, czy nie. Jeśli znasz dobry artykuł na ten temat, to chętnie się z nim zapoznam.
Oczywiście dla innych kryptowalut kilka przytoczonych przeze mnie powyżej argumentów może być całkowicie nietrafionych. Dlatego też nie odrzucałbym z automatu wszystkich kryptowalut. Niemniej bez głębszej wiedzy na temat funkcjonowania tego rynku raczej nie zapuszczałbym się w te rejony świata finansów. Jest to niezidentyfikowany przedmiot w zbrojowni i korzystanie z niego obarczone jest ogromną niepewnością.
Jak pokonać inflację?
Drogi czytelniku, powyżej poznałeś całą zbrojownię różnych oręży, które mogą posłużyć Ci do walki z inflacyjną bestią. Po który z nich sięgniesz?
Wiem, że to nie proste pytanie. Nawet mając do dyspozycji cały arsenał musimy określić przede wszystkim czym umiemy się posługiwać oraz kiedy chcemy odnieść zwycięstwo.
Wiele z powyżej przedstawionych aktywów historycznie potrafiło zrównać się z inflacją lub ją pobić, jednak większość z nich osiągała to na przestrzeni dekad. Długa perspektywa daje nam dużo więcej opcji. Inwestując w zagraniczne akcje i obligacje w długim terminie mamy sporą szansę pokonać inflację.
W okresach wysokiej inflacji oraz w krótkich terminach bardzo trudno poradzić sobie z problemem utraty wartości pieniądza. Wiele typów aktywów sobie z tym nie radzi lub też ich zmienność sprawia, że nie da się przewidzieć ich wyniku na przestrzeni 1-3 lat. Zatem nie wiadomo, czy będą w stanie pokonać inflację na takim dystansie. Surowce energetyczne i metale szlachetne historycznie radziły sobie bardzo dobrze w okresach inflacyjnych. Jednak są to aktywa bardzo zmienne, spóźniony zakup lub sprzedaż może sprawić, że wyniki nie będą tak dobre jak przewidywaliśmy, a oszacowanie stosownych momentów transakcji jest niezwykle trudne. Co więcej, nie warto trzymać tego typu surowców w portfelu cały czas, gdyż w długim okresie nie radzą sobie z inflacją.
Niestety w krótkim okresie wysoka inflacja ma nad nami przewagę. Angażując się jedynie w bardzo ryzykowne aktywa mamy szansę ją pokonać, ale dla wielu z nas jest to zwyczajnie zbyt ryzykowne. W krótkim horyzoncie czasu najczęściej możemy jedynie starać się minimalizować straty, abyśmy w długim terminie mogli odnieść zwycięstwo. Czasem trzeba poddać bitwę, aby wgrać wojnę.
Moim zdaniem w krótkich terminach nie ma dobrych narzędzi, które ochroniłby nasz kapitał. Bardzo trudno dokonać tego przed wysoką nieoczekiwaną inflacją, a jedynym sensownym narzędziem są tutaj detaliczne obligacje skarbowe indeksowane inflacją. Mimo że w pierwszym roku poniesiemy najprawdopodobniej realną startą, a i w kolejnych latach podatek sprawi, że inflacja będzie miała nad nami przewagę, to w zamian uzyskujemy instrument wprost powiązany z lokalną inflacją oraz o de facto zerowej zmienności. W perspektywie kolejnego roku wiemy ile dokładnie możemy zarobić, a jeśli potrzebujemy środków w krótkim okresie, to często jest to ważniejsze niż potencjalny dodatkowy zysk.
Jednocześnie ww. obligacje indeksowane inflacją są instrumentem bardzo prostym, z którego może skorzystać każdy, niezależnie od stopnia znajomości arkanów inwestowania.
Jeśli mamy silne nerwy, możemy próbować sił na rynku surowców. Natomiast jeśli chcemy stanąć do walki na równych zasadach, musimy poznać podstawy inwestowania w instrumenty finansowe, bądź nieruchomości. Wtedy wartość naszego majątku powinna być bezpieczna. Kupując waluty obce lub lokując środki na lokatach, w długim terminie jesteśmy skazani na utratę wartości naszego majątku.
Nie jest to żaden rewolucyjny wniosek i pewnie można byłoby cały wpis streścić do tych trzech paragrafów. Jednakże takie przedstawienie tematu sprawiłoby, że musiałbyś przyjąć na wiarę to, co napisałem. Jedynie widząc historyczne wyniki instrumentów, zaznajamiając się z różnymi typami aktywów oraz poznając, że zachowują się one różnie w różnych okresach, masz szansę zrozumieć skąd biorą się owe wnioski. Pamiętaj, że historia nie musi się powtórzyć, jednak jest to jedyne źródło na którym możemy bazować.
Zastosowanie wniosków z artykułu w praktyce będzie od Ciebie sporo wymagało, ale mam nadzieję, że lektura skłoni Cię do refleksji. Być może uświadomisz sobie, że trzeba zacząć szukać czegoś lepszego niż lokaty np. zainteresować się obligacjami indeksowanymi inflacją. Jeżeli posiadasz waluty obce, może skłonić Cię do tego, aby te środki ulokować w akcjach lub obligacjach. Może będzie to okazja, żebyś spojrzał na rynek akcji szerzej niż tylko na polską giełdę. Chciałem dać Ci broń do walki, ale to Ty musisz jej użyć. W razie wątpliwości opisz w komentarzu swoją sytuację oraz jaką taktykę obierasz do walki z inflacją. Chętnie wskażę jej mocne i słabe strony, bo niestety każda strategia słabe strony posiada.
Inni twórcy o inflacji
Błędem jest opieranie swoich decyzji bazując na opinii, czy też argumentacji tylko jednej osoby. Warto posłuchać także innych ekspertów i na tej podstawie zbudować swój pogląd na dane zagadnienie.
Ze swojej strony mogę polecić trzy osoby, które moim zdaniem bardzo sensownie mówią i piszą o finansach osobistych oraz inwestowaniu. Podaję poniżej linki do ich materiałów oraz krótko streszczam wnioski z nich płynące (mam nadzieję, że trafnie, jeśli nie proszę mnie koniecznie poprawić). Linki podaję bez zgody/wiedzy Twórców, liczę, że się o to nie obrażą.
Zachęcam do zapoznania się z tymi materiałami.
Common Sense Investing - Ben Felix
Ben Felix w filmie „W poszukiwaniu ostatecznego zabezpieczenia przeciwko inflacji” (ang. In search for the ultimate inflation hedge) w krótkim czasie podpowiada gdzie szukać zabezpieczenia przed inflacja, a gdzie tego nie robić.
Film jest po angielsku i zawiera trochę fachowych pojęć, ale moim zdaniem jest wart zobaczenia. Jeśli nie masz na to czasu, oto kilka głównych wniosków płynących z filmu :
- Akcje nie są krótkoterminowym zabezpieczeniem przed inflacją, ale w długoterminowym horyzoncie dały stopy zwrotu powyżej inflacji (na przykładzie globalnego koszyka akcji).
- Surowce są pozytywnie skorelowane z inflacją (zwłaszcza surowce energetyczne), zatem mogą chronić przed nią krótkoterminowo. Jednocześnie jednak posiadają dużą zmienność (przez co słabo stabilizują portfel) oraz ujemną realną stopę zwrotu w okresach o niskiej inflacji.
- Bitcoin w teorii nie powinien być związany z rynkiem akcji, a poprzez ograniczoną podaż powinien mieć charakter przeciwinflacyjny. Empirycznie jednak Bitcoin jest bardzo mocno skorelowany z amerykańskim rynkiem akcji i jako hedge inflacyjny historycznie sprawdzał się kiepsko. Jego cena ma głównie charakter spekulacyjny.
- Rozwiązaniem na oczekiwaną i nieoczekiwaną inflację może być budowanie portfela w oparciu o zdywersyfikowane portfolio posiadające w sobie wiele składników o oczekiwanej pozytywnej stopie zwrotu. Warto inwestować w różne aktywa finansowe, tak aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia słabych wyników wszystkich aktywów w tym samym okresie.
Inwestomat.eu – Mateusz Samołyk
Mateusz Samołyk znany jest z bardzo dobrych wpisów na temat inwestycji. We wpisie „W co inwestować w czasie inflacji” robi podsumowanie wielu ważnych aspektów związanych z inwestycjami. Przede wszystkim podkreśla wagę emocji i psychologii oraz znaczenie raz obranej strategii. Autor opisuje sytuację na rynkach akcji, głównie skupiając się na Stanach Zjednoczonych i Polsce. Porusza też tematy związane z surowcami i kryptowalutami. Wpis jest świetnym rozszerzeniem tematów zaprezentowanych powyżej, więc warto po niego sięgnąć.
Finanse Bardzo Osobiste – Marcin Iwuć
Zachęcam do zapoznania się z dwoma wpisami Marcina. Pierwszy dotyczy analizy bieżącej sytuacji oraz czynników, które w różnym stopniu mogą wpływać na inflację. Jak sam autor wskazuje, bardzo trudno ocenić ich wpływ na przyszłą wysokość inflacji. Warto przygotowywać się na wiele scenariuszy. Bloger podkreśla, że ważniejsze jest skupienie się na tym, na co mamy wpływ niż na tym, na co żadnego wpływu nie mamy. Marcin sugeruje kilka zadań, które mogą pomóc Ci w trudnej inflacyjnej sytuacji, niezależnie od tego jak długa i jak dotkliwa ona będzie. Wpis jest zatytułowany „Kiedy inflacja wreszcie odpuści”.
Drugi wpis na blogu Marcina to „Jak zabezpieczyć oszczędności przed inflacją”. Trochę przypomina mój cykl o inflacji, a przede wszystkim ten artykuł. Marcin opisuje działanie inflacji, a następnie przedstawia jak zachowują się dane aktywa w okresach inflacji. Znajdziecie tam syntezę tematu. Wpis wzbogacony jest o film na youtube, z którym również warto się zapoznać.
Mam nadzieję, że dzięki tym źródłom jeszcze lepiej dowiesz się jak stanąć do walki z inflacją.
Jak ja bronię się przed inflacją?
Przede wszystkim staram się nie robić żadnych gwałtownych ruchów. Konta IKE/IKZE prowadzimy z żoną na dotychczasowych zasadach. Będziemy kupować te same produkty jak do tej pory, czyli globalne ETFy akcyjne, Vanguard Lifestrategy 80/20 oraz zasilać jedno konto IKE Obligacje. Bieżąca inflacja nie wpływa na prowadzenie przez nas tych kont, gdyż tam horyzont inwestycyjny wynosi ponad 20 lat. W takim terminie historycznie tego typu portfele pobijały zazwyczaj inflację. Liczę, że w przyszłości będzie podobnie.
Wspomnę, że posiadam też sporo akcji polskich. Nie mam na razie zamiaru ich sprzedawać, ale też waham się z dalszymi zakupami. Kolejne pomysły rządzących sprawiają, że coraz trudniej skłonić się do lokowania pieniędzy na GPW.
Z powyższego wynika, że nie robię wiele. Bieżące nadwyżki lokujemy w nadpłatę kredytu lub lokujemy je w EDO (Emerytalne Dziesięcioletnie Obligacje Skarbowe indeksowane inflacją). Może wydawać się nieracjonalne, że nadpłacam kredyt w sytuacji wysokiej inflacji, która dewaluuje dług. Jestem świadomy tego mechanizmu. Jednakże w bieżącej sytuacji uznaję, że stopa oprocentowania kredytu jest nieakceptowalnie wysoka i trzeba zmniejszyć to zobowiązanie. Dodatkowo kredyt działa jak pewien rodzaj dźwigni, a jako że nadchodzą trudne i niepewne czasy, ja będę czuł się lepiej z mniejszym kredytem. Dla swojego zdrowia psychicznego nadpłacam kredyt, a biorąc pod uwagę wakacje kredytowe, zdaje się, że nie ma do tego lepszej okazji.
W skrócie: w inwestowaniu długoterminowym nic się nie zmienia. Utrzymuję kurs. Zmniejszam zobowiązania, a nadwyżki odkładam w EDO. I tyle. Nie ma tutaj żadnej magicznej formuły, sekretnego aktywa lub wymyślnej strategii. Jak to się mówi w pracy: business as usual („dzień jak co dzień”).
Sytuacja gospodarcza i inflacja w Polsce otwiera natomiast dwie potencjalne możliwości: inwestowanie na GPW przy już dość dobrych wycenach spółek oraz zakup obligacji skarbowych notowanych na rynku. Obie opcje wyglądają dość kusząco, ale na razie nie podjąłem decyzji zakupowych co do tych produktów. Rozważałbym je raczej w horyzoncie krótkoterminowym z pewną szansą na pobicie inflacji w perspektywie 2-3 lat. Jednakże jest to nie do przewidzenia.
Podsumowanie
Dobijamy do portu. Pewnie jesteś mocno zmęczony, bo wpis nie należał do najkrótszych. Liczę, że wzbogaciłeś się o wiele nowych informacji oraz poznałeś dodatkowe możliwości ochrony kapitału. Każda z nich ma swoje zalety, ale także wady.
Mam nadzieję, że zapoznając się z artykułem choć kilka możliwości wydało Ci się interesujących, a przede wszystkich wartych wykorzystania do ochrony realnej wartości Twojego majątku.
Niestety, nie da się zaoferować panaceum na inflacyjną chorobę. Jednak nie powinno to sprawiać, że rozłożymy ręce i nie zrobimy nic. Każde działanie, które choć w pewnym stopniu ochroni nasz kapitał jest warte podjęcia. Jednakże trzeba też rozumieć, że aktywa, które historycznie dawały zwroty powyżej inflacji, mogą w krótkim terminie być zmienne i nie każdy jest na to gotowy. Zatem dla niektórych osób poświęcenie kilku procent majątku w zamian za spokojny sen oraz nie podjęcie jakieś błędnej decyzji pod wpływem emocji może być cenniejsze niż dodatkowe parę procent.
Jeśli wpis zrodził jakieś pytania, proszę zadaj je w komentarzu. Jeśli masz inne zdanie lub znasz fakty, które mogłyby zmienić moje wnioski, to tym bardziej się nimi podziel, a ja chętnie zaktualizuję wpis.
Moim celem było stworzenie artykułu, który mógłby pomóc wielu osobom lepiej poradzić sobie z inflacją. Jeśli uważasz, że komuś ten tekst może się przydać, to koniecznie podziel się nim lub udostępnij go w swoich mediach społecznościowych.
Jeśli chcesz, abym dokonał dogłębnej analizy konkretnego aktywa/produktu pod kątem jego zabezpieczenia przed inflacją, to także koniecznie daj znać w komentarzu.
Powodzenia w walce z inflacją. Skoro dałeś radę przeczytać ten wpis, to i z inflacją sobie poradzisz :)
Informacja dotycząca porad inwestycyjnych:
Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie materiałów zawartych na tej stronie a czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność.
Źródła:
Publikacje naukowe:
1. „US Inflation and Global Asset Returns” Wei Dai, Mamdouh Medhat
2. „THE GOLDEN DILEMMA” Claude B. Erb, Campbell R. Harvey
3. The Journal of portfolio managment August 2021 „The Best Strategies for Inflationary Times” Henry Neville, Teun Draaisma, Ben Funnell, Campbell R. Harvey, and Otto Van Hemert
Strony internetowe: (dla wszystkich data dostępu to 25. października 2022, chyba że poniżej podano inaczej)
4. „Przed nami nowe dane o inflacji. Może być najwyższa w XXI wieku” Michał Żuławiński - Bankier.pl
5. Rise and fall of dollar https://howmuch.net/
6. Siła nabwa euro statista.com
7. „Ujemne realne stopy procentowe drenują nasze oszczędności” - komentarz Anny Ćwikiewicz - fxmag.pl
8. „Koniec reżymu zerowych stóp procentowych nie zakończył finansowej represji” Krzysztof Kolany- bankier.pl
9. „Why I worry about inflation, interest rates, and unemployment” Olivier Blanchard – piie.com
10. Oficjalna strona detalicznych obligacji skarbowych - https://www.obligacjeskarbowe.pl/
11. „Kapitalizacja światowych giełd – porównanie GPW w Warszawie do 25 największych giełd na świecie”
12. Indeks Cen Mieszkań – morizon.pl
13. „Bitcoin correlation with the S&P 500 reaches a new all-time high” Jordan Major– finbold.com
14. „Bitcoin zużywa 8 razy więcej energii niż Google i Facebook razem wzięte” – globenergia.pl
15. „Ile energii elektrycznej zużywają kryptowaluty?” - cire.pl
16. "Co to jest WIBOR?" Anna Zalewska, Magdalena Weiss - analizy.pl
17. "Powstało prawie 1,5 mln nowych mieszkań w osiem lat, ale luka mieszkaniowa wciąż głęboka" Marcin Kaźmierczak - bankier.pl.
Świetny wpis. Dziękuję. Mam pytanie odnośnie tego fragmentu: Można to uprosić do pytania, która waluta jest lepsza: dolar czy euro. „Odpowiedź na to pytanie również wymagałaby osobnego wpisu. Według mnie jest to jednoznacznie dolar, choć posiadania akcji lub obligacji z EU nie uważam za błąd.” Możesz krótko wyjaśnić z jakich powodów stawiasz na dolara?
Dzięki za komentarz 🙂
Bardzo dobre pytanie i warte na pewno chwili refleksji. Odpowiadając skrótowo (i subiektywnie), moim zdaniem, dolar amerykański jest nadal walutą najbardziej godną zaufania. Pomijając jego spadek siły nabywczej, co jedna dotyka wszystkich walut. Dolara to główna waluta rezerwowa świata i żadna inna nie jest blisko dolara. https://en.wikipedia.org/wiki/Reserve_currency
Większość handlu międzynarodowego jest rozliczana w dolarze, surowce jak i inne aktywa są kwotowane w dolarze. Największe giełdy i notowane tam spółki są notowane w dolarze. Mając papierowego dolara zawsze jesteśmy w stanie wymienić go na walutę lokalną wszędzie na świecie (pomijając pewnie jakieś ekstrema jak Korea Północna). Światowe finanse są stworzone wokół dolara i to się nie zmieni z dnia na dzień.
Może też postawić pytanie przeciwne, jeśli nie dolar, to co? Tutaj opcji nie jest aż tak wiele. Patrząc globalnie na drugim miejscu jest euro. Euro moim zdaniem jest słabe, gdyż jest to twór polityczny, który wiąże kraje w jeden system monetarny, bez de facto powiązań fiskalnych. Moim zdaniem jest to totalnie irracjonalne i albo dojdzie do unii fiskalnej albo do rozpadu euro wcześniej czy później. Jest to ogromna słabość euro nad innymi walutami i dodatkowo trzyma to EBC (Europejski Bank Centralny) w szachu, żeby unia walutowa się nie rozpadła. Niemniej na razie euro trwa, w Europie spółki są notowane w EUR głównie (no i GBP) i podróżując po Europie euro jest tak naprawdę powszechnym środkiem płatniczym. Zatem jest to alternatywa, ale moim zdaniem gorsza.
Można też spojrzeć w przyszłość i zastanowić się jak będzie wyglądał świat za 5, 10, 15 lat. Jak będzie wyglądać starcie Chin z USA i kto zwycięży? Ja tego nie wiem, choć mam nadzieję, że nie Chiny, bo chiński świat będzie bardzo smutnym światem. Jednak to sprawia, że stawiam na dolara w tej rywalizacji. Niemniej może się okazać za kilka lat, że trzeba będzie zrewidować ten pogląd.
Podsumowując co widzimy w chwili obecnej. Dolar jest walutą świata patrząc na dowolny globalny parametr. Ta pozycja nawet jeśli osłabnie, to pewnie utrzyma się przez najbliższe lata. Za kilkanaście lat możliwe, że trzeba będzie zrewidować ten pogląd. Można też inwestować totalnie globalnie, aby już teraz dorzucić inne waluty do swojego miksu globalnej ekspozycji (ale w takim wypadku i tak główny udział ma tam dolar). Mam nadzieję, że było to pomocne 🙂
Dzięki wielkie za obszerne wyjaśnienie. Tak się zastanawiam czy nie jest tak, że rozważania jaka walutę mieć w portfelu inwestycyjnym nabierają znaczenia jeśli trzymam w portfelu gotówkę np w euro czy dolarze? Bo posiadając globalny koszyk akcji ważony kapitalizacja zawsze mamy „najtwardsze” waluty, w których wyceniane są akcje wchodzące w skład tego koszyka. W globalnym koszyku akcji spółki że Stanów Zjednoczonych wyceniane w dolarze ważą około 60% i już samo to chyba wskazuje na przewagę dolara nad innymi walutami np euro.
Zapewne tak, ale chcąc dokonywać zakupów, to co jakiś czas będziemy mieli jakaś gotówkę w portfelu. Zatem chyba lepiej mieć wtedy dolary/euro niż ruble/juany, przynajmniej ja tak do tego podchodzę.
Moim zdaniem globalny koszy akcji w portfelu to jest bardzo dobre rozwiązanie i jak sam wskazujesz taki koszyk walut będzie się jakby sam „aktualizował”. Nie trzeba się wtedy przejmować zbytnio selekcją ekspozycji na inne waluty, tak mi się przy najmniej wydaje.
Jednak w większości czasu w Polsce rynkowe stopy procentowe były powyżej inflacji. Inna sprawa, że lokaty były poniżej WIBOR .W związku z tym chyba lepiej wychodzą obligacje oparte o rynkowe stopy procentowe.
Część Tomku,
dzięki za komentarz. Co masz na myśli, że rynkowe stopy procentowe były wyższe niż inflacja. Patrząc przed 2018, wtedy tak tak, jednak mniej więcej od tego czasu inflacja jest prawie zawsze powyżej WIBORu i stopy referencyjnej. Jako, że WIBOR jest zawsze blisko stopy referencyjnej można się porównywać wprost do niej.
Widać to na wykresie poniżej:
Co do lokat, to zdecydowanie tak. Lokaty same w sobie są zazwyczaj poniżej WIBORu.
Ciężko też mi się nie zgodzić z Twoją konkluzją, chcąc zabezpieczyć się przed inflacją musimy wziąć na siebie jakieś ryzyko rynkowe, chociażby ryzyko rynkowe w postaci stopy procentowej. Historycznie obligacje notowane na rynku pobijały inflacje, niewiele ale jednak, lokaty nie mają szans jej pobić.