Dzięki wydawnictwu Milion kroków, na polskim rynku wydawniczym ukazała się chyba najważniejsza lektura dotycząca pasywnego inwestowania. „Mała książka zdroworozsądkowego inwestowania” napisana została przez legendarnego inwestora John’a Bogle, założyciela grupy Vanguard oraz twórcy pierwszego funduszu indeksowego, nazywanego przez wielu ojcem inwestowania pasywnego oraz funduszy indeksowych.
Wiedząc kim jest autor, można spodziewać się czego dotyczyć będzie lektura. Nie jest to mam nadzieję duży spoiler – „Mała książka” opowiada o tym, czemu inwestowanie pasywne i klasyczne fundusze indeksowe są najlepszą opcją inwestycyjną dla zdecydowanej większości inwestorów.
Bogle przez zdecydowaną większość książki pokazuje jakie przewagi ma inwestowanie indeksowe nad lokowaniem pieniędzy w fundusze aktywnie zarządzanie (klasyczne fundusze TFI). Argumentów za wybraniem tej pierwszej opcji jest wiele, ale główna myśl, która przewija się od samego początku aż do ostatniej strony, to patrzenie przez pryzmat kosztów.
Tyrania kosztów
[…]Proszę, nigdy o tym nie zapomnij! Że w dłuższej perspektywie cud procentu składanego ugina się pod tyranią kosztów.
John C. Bogle „Mała książka zdroworozsądkowego inwestowania”
Autor w „Małej książce zdroworozsądkowego inwestowania” jak chyba nikt inny, zwraca uwagę na kluczowość kosztów (prowizji, opłat za zarządzanie, obrotów portfelem i wszelakiej maści doradztwa finansowego). W książce znajdziemy dziesiątki przykładów na to, jak małe zmiany w opłatach za zarządzanie mogą całkiem zmienić końcowy efekt inwestycji. O ile taka fiksacja na punkcie kosztów może zdawać się banalna, bo przecież każdy woli płacić mniej niż więcej, to większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ogromną różnicą w wyniku portfela może skutkować obniżenie opłaty o chociażby 0,5%. Autor świetnie ten temat podkreśla.
W książce znajdziemy wszystkie podstawowe informacje, jakie musi posiadać osoba chcąca podążać za strategią pasywnego inwestowania. Dzięki niej poznamy m.in. odpowiedzi na takie pytania jak: Jak to się dzieje, że klienci funduszu osiągają często wyniki gorsze niż sam fundusz? Czy patrzenie na wyniki historyczne ma jakikolwiek sens? Jak działają prawa arytmetyki (jak to nazywa autor, ja powiedziałbym statystyki) w kontekście inwestowania?
Czy warto przeczytać?
Jak najbardziej tak. Zwłaszcza, jeśli nie chcemy zostać zawodowym inwestorem, ale pragniemy mądrze pomnażać swoje pieniądze. Reguły zaprezentowane w książce mają służyć każdemu, są proste i intuicyjne – po prostu zdroworozsądkowe.
Dla wielu osób jest to książka wręcz kultowa (polska wersja jest tłumaczeniem 10-tej edycji jubileuszowej, wydanej w 2017 roku), która zapoczątkowała cały ruch inwestowania pasywnego, a nawet społeczność Bogleheads – nazwaną tak na cześć autora. To jedna z tych książek, o których chciałoby się powiedzieć, że to jedyna książka o inwestowaniu jakiej będziesz potrzebował w swoim życiu. Moim zdaniem nie jest to do końca prawda, ale jej lektura daje solidne fundamenty do rozpoczęcia swojej przygody z pomnażaniem pieniędzy w myśli idei inwestowania pasywnego.
Książkę czytało mi się dość dziwnie, gdyż praktycznie ze wszystkim o czym pisze autor zgadzam się w 100% – są pewne niuanse odnośnie których mam inne zdanie, ale to są naprawdę detale detali. Muszę przyznać, że rzadko mi się zdarza czytać książkę tak merytoryczną, a jednocześnie tak zgodną z tym co sam myślę o rynkach finansowych i inwestowaniu.
Tytuł „Mała książka zdroworozsądkowego inwestowania” mówi sam za siebie. Mimo niewielkiej objętości – jedynie około 200 stron (i to osiągnięte dzięki gigantycznym marginesom, co muszę przyznać jest dość wygodne), pozycja podaje wystarczająco dużo informacji, aby przeciętna osoba była w stanie rozumieć ideę inwestowania pasywnego według Bogl’a oraz zastosować ją w praktyce. Co najwspanialsze, większości osób to w zupełności wystarczy.
Prawdopodobnie najlepsza książka o inwestowaniu pasywnym na polskim rynku.