Udałeś się do imperialnej biblioteki w Irabergu. Budynek prezentuje się majestatycznie. Marmurowe schody, fasada wsparta rzędem dziesięciu kolumn, których żaden człowiek nie byłby w stanie objąć, całokształt robi piorunujące wrażenie. Widać w tym obiekcie imperialny przepych, a jednocześnie smutny, urzędowy charakter budynku. W środku widzisz rzędy regałów pokrytych opasłymi tomiskami liczącymi niekiedy setki lat. Wewnątrz znajdują się w większości młode osoby w tunikach, adepci i studenci, poruszający się bezszelestnie między półkami. Podchodzisz do biurka, za którym siedzi manekin. Po chwili manekin, który w rzeczywistości okazuje się być sędziwym bibliotekarzem, porusza się. Zaciekawiony miejscem pytasz go o najbardziej wartościową, dostępną do wglądu publicznego księgę w zbiorach. Bibliotekarz bez sekundy zastanowienie zdradza Ci lokalizację. Udajesz się zatem na drugie piętro, korytarz 8a, pokój 2b, regał czwarty od lewej. Następnie wyszukujesz na środkowej półce książkę dziewiątą od prawej. Jest. Biały kruk, chluba tego przybytku. Widać piękne zdobienie księgi i pokaźną grubość, która sprawia, że mogłaby ona spokojnie zastąpić niejeden kamień węgielny. Sięgasz po dzieło i czytasz w myślach jego tytuł: “Księga przychodów i rozchodów skarbca królewskiego za czasów panowania jaśnie oświeconego Tiristina Drugiego Wielkiego, z rozwinięciem i uszczegółowieniem nakładów poniesionych w czasie pierwszej Wielkiej Ekspedycji na Północ”. Chyba nie tego się spodziewałeś?
Zadanie
Misja na dziś będzie prosta. Po przeczytaniu poniższego tekstu zacznij prowadzić swój własny budżet domowy. Szczegóły zaliczenia tego zadania poznasz na końcu artykułu.
Aktualizacja wpisu: sierpień 2024
Wprowadzenie do budżetu domowego
Jeśli kiedykolwiek wcześniej czytałeś jakąś książkę lub bloga o finansach osobistych, na pewno natknąłeś się na pojęcie budżetu domowego. Podobnie jak wielu autorów, także i ja sądzę, że jest to namacalne narzędzie, które może pomóc w zarządzaniu domowymi finansami. Prowadzenie własnego budżetu domowego będzie świetną opcją, zwłaszcza dla osób szukających oszczędności lub bardziej efektywnego monitorowania nie tylko wydatków, ale także wpływów.
Poniżej zaprezentuję kilka zagadnień związanych z tematami około-budżetowymi, a następnie pokażę, jak ja prowadzę swój budżet domowy oraz zaprezentuję plik, który do tego wykorzystuję. Budżet prowadzę od stycznia 2018 roku i w tym czasie nieco on ewoluował. Dwie największe inspiracje do rozpoczęcia prowadzenia tego budżetu i jego system zaczerpnąłem z książek “Finansowy Ninja” Michała Szafrańskiego oraz “Jak zadbać o własne finanse?” Marcina Iwucia. Moim zdaniem udało mi się zebrać najlepsze z obu tych książek, dodałem też sporo od siebie, przetestowałem i teraz mogę podzielić się własnym systemem do prowadzenia budżetu. Oczywiście sam będziesz mógł wprowadzić usprawnienia i dostosować plik oraz system do swoich indywidualnych potrzeb.
Podkreślam już na starcie, że budżet to nie to samo co wyłącznie spisywanie wydatków. Rejestrowanie wydatków to tylko jeden z elementów w całym budżecie, niemniej samą przygodę z nim zaczynamy znacznie wcześniej.
Budżet domowy – a niekoniecznie Twój
Może wydać Ci się dziwne, czemu w podtytule napisałem, że budżet jest niekoniecznie Twój. O ile nie jesteś singlem, to swoje wydatki dzielisz z partnerem lub partnerką albo masz też innych domowników na utrzymaniu. Budżet działa tylko wtedy, kiedy wszystkie osoby zgodzą się na jego przestrzeganie i prowadzenie.
Gdybyś Ty zaczął spisywać wszystkie swoje wydatki i przed każdym większym zakupem sprawdzał, czy pozostały Ci na niego środki w danym miesiącu, a Twoja druga połówka robiła wydatki nie patrząc na plan oraz ich nie rejestrując, to Twoja praca nie miałaby sensu.
Musisz mieć świadomość, że budżet dotyczy całego “gospodarstwa domowego” i razem podjąć się jego prowadzenia, a także uczciwie rozliczać się z poniesionych wydatków. Wymaga to na pewno zaufania do swojego partnera. Rozpoczęcie wspólnego prowadzenia budżetu domowego może być dobrym momentem do rozmowy o finansach. Niezależnie od tego, jak chętnie rozmawiacie w związku o pieniądzach, to na pewno ten temat Wam nie ucieknie.
Przez kilka pierwszych miesięcy będzie trudniej, gdyż będziecie musieli wspólnie planować budżet na następny miesiąc. Jednak po pewnym czasie, gdy będziecie już znali swoje regularne wydatki, odłożycie rezerwę w postaci Funduszu Wydatków Nieregularnych (FWN), przygotowanie budżetu na nowy miesiąc zajmie Wam dosłownie kilka minut.
Czemu jeszcze nie masz budżetu?
Jeśli czytasz dalej ten tekst, to zakładam, że raczej nie posiadasz jeszcze budżetu domowego. Może jest to Twoje kolejne podejście do tego tematu albo pierwszy raz o tym słyszysz.
Wiele osób mówi, że nie potrzebuje budżetu, ponieważ:
- potrafi się kontrolować i kupuje tylko to, co niezbędne,
- robi plan w głowie lub śledzi wydatki w głowie,
- nie ma z czego oszczędzać, więc budżet i tak na nic się nie przyda,
- zakłada, że prowadzenie budżetu i spisywanie wydatków zajmuje mnóstwo czasu i wysiłku, a na samą myśl o zbieraniu paragonów robi im się niedobrze.
Przyjrzyjmy się tym obiekcjom. Ciężko na bieżąco weryfikować co jest nam niezbędne, a co nie. Kiedy jedziemy do supermarketu i wrzucamy kolejne przedmioty do koszyka (chociażby były to artykuły spożywcze), to wydaje się nam, że każdy z nich jest niezbędny. Dopiero po powrocie do domu może się okazać, że część tych rzeczy było wyłączne zachcianką albo produkt, który kupiliśmy mamy już w domu, ale w czasie zakupów o tym nie pamiętaliśmy.
Dodatkowo są pewne wydatki, które traktujemy jako pewnik i nawet ich nie rejestrujemy mentalnie np. abonament za usługi streamingowe typu Netlifx. Łatwo o nich zapomnieć, dlatego tak istotne jest notowanie. Budżet domowy jest zanotowany na papierze, komputerze lub smartfonie albo nie istnieje – notowanie w głowie to tylko złudzenie, że coś się robi, a w praktyce nie daje ono żadnego rezultatu.
Wiele osób zakłada z góry, że wyda 100% swoich dochodów i budżet domowy nie będzie miał wówczas sensu. Chodzi właśnie o to, aby spojrzeć na swoje koszty życia z innej perspektywy i zrozumieć swoje wydatki, a docelowo tak je ustawić, aby generować co miesiąc oszczędności.
Kolejny mit, to myśl, że prowadzenie budżetu zajmuje dużo czasu, a zbieranie paragonów i śledzenie wydatków, to katorga. Nie ukrywam, że jeśli rozpoczynasz przygodę z budżetem to jego przygotowanie zajmie Ci dłuższą chwilę, a nawet parę godzin. Podobnie będzie ze spisywaniem wydatków, co na początku może być lekko uciążliwe, ale z czasem stanie się coraz szybsze. Po prostu im więcej czegoś robimy, tym stajemy się w tym lepsi i możemy wykonywać pracę szybciej lub lepiej – tak też jest z budżetem domowym. Po przygotowaniu pierwszych kilku budżetów, kolejne zajmą pewnie kilkanaście minut, gdyż będą tylko korektą poprzedniego miesiąca. Podobnie spisywanie wydatków, czy to w telefonie, czy też poprzez zbieranie paragonów lub sprawdzanie historii konta – każda z tych opcji zajmuje tylko chwilę. Na początku nie będziesz przyzwyczajony do kategorii i systemu, który sobie stworzysz – niezależnie jakby wyglądał. Z czasem jest dużo łatwiej. Mnie osobiście śledzenie wydatków dwóch osób zajmuje średnio 2 minuty dziennie, czyli jakieś 15-20 minut w tygodniu. Posiadanie planu i możliwość refleksji nad wydatkami jest zdecydowanie warte tego czasu.
Największym wrogiem samego siebie jesteś najprawdopodobniej Ty sam i Twoje lenistwo. Każdemu z nas najtrudniej jest coś zacząć. Postaraj się przeczytać ten tekst, przygotuj swój budżet, a następnie wygospodaruj 5 minut dziennie na przejrzenie go i rejestrację wydatków. Nie ma osoby, która nie byłaby w stanie wygospodarować 5 minut dziennie, więc Ty też dasz radę.
Plan na miesiąc do przodu
Ideą budżetu jest przygotowanie planu Twoich wpływów i wydatków na kolejny okres. Ja planuję w ujęciu miesięcznym i wydaje mi się, że jest to najbardziej popularny przedział czasu, gdyż wiele dochodów i wydatków jest rozliczane właśnie co miesiąc. Można oczywiście wybrać inny okres, ale wydaje mi się, że najłatwiej zacząć od miesiąca.
Pamiętaj, że dobry budżet musi być realistyczny. Osiągane dochody powinny prezentować tylko wpływy, co do których jesteś pewien, że pojawią się na Twoim koncie w danym miesiącu, a nie np. premię, którą masz nadzieję otrzymać. Wydatki powinny stanowić wartość nieprzekraczalną, zatem nie powinny być sztucznie zaniżane. Przy pierwszym budżecie może to być trudne do oszacowania, ale z czasem będzie z tym łatwiej.
Budżet powinien zostać przygotowany z zasadą ostrożności, to znaczy chcemy przygotować się na sytuację trochę bardziej pesymistyczną niż optymistyczną (pamiętając cały czas o realizmie!). Dodatkowo budżet prowadzimy uczciwie. Robisz to dla siebie, więc jedyną osobą, którą oszukasz jesteś Ty sam. Monitoruj wszystkie wydatki w danym miesiącu, nawet jeśli nie były one zaplanowane.
Staraj się stosować metodę kasową tj. monitoruj to, co faktycznie wpływa na Twoje konto i co z niego wypływa (jeśli rozliczasz się w gotówce, to monitorujesz gotówkę). Nawet jeśli wydatki dotyczyły przyszłych okresów np. roczny abonament lub ubezpieczenie, to wpisujesz je w miesiącu ich poniesienia. Uważam, że metoda memoriałowa stosowana w księgowości*, w budżecie domowym kiepsko się sprawdza i utrudnia faktyczne śledzenie wydatków. Wszystko co wydajesz to Twoje koszty w danym miesiącu, a to, co wchodzi na konto to Twoje dochody. Od tej zasady mogą istnieć pojedyncze wyjątki. Mianowicie, jeśli już skorzystałeś z jakiejś pożyczki, to taki wpływ nie będzie dla Ciebie dochodem, gdyż nie są to de facto Twoje pieniądze. Podobnie jeśli tylko pośredniczysz w jakiś płatnościach np. składacie się na duży prezent urodzinowy od całej rodziny, a Ty zbierasz środki na niego od innych osób – jest chyba oczywiste, że takie wpływy to nie stanowią Twojego dochodu. Dodatkowo w metodzie kasowej interesują nas tylko wartości faktycznie wpływające na konto, np. odnotowujesz tylko wynagrodzenie netto (a nie brutto), podobnie przy zakupach – interesuje Cię kwota faktycznie poniesiona, nawet jeśli obejmuje ona VAT, akcyzę, czy też koszty transportu.
*metoda memoriałowa – w uproszczeniu polega na tym, że koszty przypisywane są do okresu, którego dotyczą, np. prenumerata roczna czasopisma wynosząca 120 zł, płatna z góry, byłaby wpisywana jako 10 zł każdego miesiąca
Ostatnia zasada warta poruszenia, to zasada istotności. W przypadku wydatków jest łatwo, bo musisz rejestrować każdy wydatek, niezależnie od kwoty. Tylko wtedy monitorowanie efektywności budżetu ma sens. Natomiast, jeśli chodzi o dochody, to tutaj są dwa podejścia: rejestrujemy każdy najmniejszy przychód (nawet 5 zł odsetek z konta oszczędnościowego) albo ustalamy jakiś próg istotności i dochodów poniżej pewnej granicy nie rejestrujemy. Tutaj decyzja jest po Twojej stronie. Kiedy odsetki od lokat i kont oszczędnościowych są niemalże zerowe, wydaje mi się sensowne pomijanie tych małych kwot i pogodzenie się z niewielką niedokładnością. Aby ułatwić sobie życie ja przyjąłem, że wpływ poniżej 30 zł można zignorować.
W tym momencie przygotuj kartkę i długopis lub ewentualnie skorzystaj z mojego pliku excelowego. Pamiętaj, że budżet jest Twój, zatem śmiało edytuj plik i wprowadzaj modyfikacje, tak aby służył Ci jak najlepiej. Możesz też stosować zeszyt lub aplikację w telefonie.
Dla osób, które nie mają programu excel nic straconego. Stworzyłem arkusz kalkulacyjny w Google Sheet, dzięki temu możesz korzystać z pliku za pośrednictwem konta google za darmo. Arkusz Google do prowadzenia budżetu domowego.
Zacznij od dochodów
Spójrzmy na część dochodową Twojego budżetu. Zazwyczaj jest to część łatwiejsza (i przyjemniejsza), gdyż pozycji nie jest w niej aż tak wiele i dość jasno jesteś je w stanie oszacować. Wypisz wszystkie dochody, które wiesz, że osiągniesz w przyszłym miesiącu i zanotuj je w wartościach netto. Poniżej w tabeli znajdziesz przykładowe kategorie jakie mogą pojawić się w sekcji dochodów dla gospodarstwa domowego z dwiema osobami pracującymi. Dodatkowo podałem różne inne źródła, które mogą przynieść Ci dochód, niekoniecznie z pracy.
Wpływy z inwestycji, które nie trafiają na Twoje konto, a są reinwestowane automatycznie lub znajdują się na rachunku inwestycyjnym, nie stanowią dochodów w Twoim budżecie domowym. Np. jeśli masz już solidną wartość obligacji skarbowych indeksowanych inflacją, to, mimo że płacą one kupony, znajdują się na osobnym rachunku. W takiej sytuacji nie traktujesz ich jako dochodu w danym miesiącu i nie uwzględniasz w budżecie. Natomiast jeśli postanowisz przelać środki z rachunku inwestycyjnego na swoje główne konto, wtedy możesz potraktować je jako dochód.
Zobrazujmy to na przykładzie zestawienia 3-osobowej rodziny, w której obydwoje małżonków, Adam i Ewa, zarabiają po 5000 zł brutto miesięcznie.
Oboje należą do PPK. Zarówno oni, jak i ich pracodawcy zasilają je kwotami minimalnymi wymaganymi ustawowo (czyli 2% ze strony pracownika i 1,5% ze strony pracodawcy). Wynagrodzenie netto obydwojaga wynosi 3 629 zł, natomiast Ewa za wyniki w pracy ma dostać dodatkowy jednorazowy bonus w wysokości 500 zł brutto (około 482 zł netto). Mają oni jedno dziecko, na które dostają 500 zł w ramach programu 500+. Posiadają też kwartalną lokatę, która akurat w tym miesiącu nic nie wypłaca, oraz kilka akcji na rachunku maklerskim.
Tak prezentują się wpływy rodziny Adama i Ewy za dany miesiąc. W moim excelu dodałem kolumnę „kwota netto faktyczna”, która pomaga skorygować różnice w oczekiwanych dochodach. Śledzenie, czy nie pomyliliśmy się w szacowaniu swoich dochodów, wydaje mi się niezbędne, aby robić to lepiej w przyszłości. W tym przykładzie Ewa trochę przeszacowała wartość netto swojego bonusu, jednocześnie para całkiem zapomniała o przypadającej w tym miesiącu wypłacie dywidendy (w tym przykładzie wypłacone dywidendy trafiają automatycznie na główne konto Adama i Ewy, dlatego zostały uwzględnione). Jednak ten błąd został odnotowany w arkuszu i na przyszłość Adam i Ewa będą baczniej zwracać na to uwagę.
Przygotuj teraz swoje zestawienie wpływów do budżetu domowego.
Najpierw płać sobie
Nie wiem, czy spotkałeś się wcześniej z koncepcją “najpierw płać sobie”. Idea ta jest szalenie prosta, ale niesamowicie skuteczna. Ponoć istniała już w starożytności, o czym możesz przeczytać w książce “Najbogatszy człowiek w Babilonie” George’a Samuela Clasona z 1926 roku.
Fragment z w/w książki świetnie obrazujący tą koncepcje:
– Poznałem drogę do bogactwa, kiedy zadecydowałem, że część tego, co zarabiam, powinienem zatrzymać dla siebie. Ty też tak postępuj.
– Ale przecież mogę zatrzymać dla siebie wszystko, co zarabiam – polemizowałem.
– Nic podobnego – uciął. – Czyż nie płacisz krawcowi? Szewcowi? Nie płacisz za jedzenie? Czy możesz mieszkać w Babilonie, nic nie wydając? Co ci zostało z zarobków z zeszłego miesiąca? A zeszłego roku? Głupcze! Płacisz każdemu, ale nie sobie. Ośle, pracujesz dla innych. Równie dobrze mógłbyś zostać niewolnikiem pracującym za odzienie i strawę. […]
Wydaje nam się, że wynagrodzenie wpadające na konto, jest faktycznie tym, co zarobiliśmy. Jednak jeśli całość wynagrodzenia od razu wydamy, to nie stajemy się ani trochę bogatsi, a jedynie wymienimy naszą pracę na usługi i dobra z innymi osobami. Tak naprawdę stoimy w miejscu i tylko dopóki pracujemy, mamy środki na przetrwanie, a nasz los niezbyt różni się od losu niewolnika (jak zasugerowano we fragmencie powyżej).
Jedyna opcja wyrwania się z tej sytuacji, to odkładanie pieniędzy na później tj. oszczędzanie, czyli coś, co ja nazywam zwiększaniem Potencjału. Tak naprawdę to Potencjał daje Ci możliwość decydowania o swoim losie i przyszłości. Potencjał nie zależy tylko od tego jak dużo zarabiasz, ale także (i może przede wszystkim) od Twojego stylu życia.
Jak płacić sobie?
Na początku miesiąca część wypłaty, którą dostaniesz, przelej na osobne konto. Może to być stały procent np. 10% albo 15% albo jeszcze więcej, jeśli możesz sobie na to pozwolić. Może być to też stała kwota, będąca odpowiednikiem jakiejś części wynagrodzenia. Jeśli zarabiasz zazwyczaj około 4000 zł netto miesięcznie to możesz odkładać automatycznie stałą kwotę 500 zł.
Prawda, że brzmi prosto? Jednocześnie jest to bardzo skuteczna metoda oszczędzania, gdyż trudniej jest nam wydać pieniądze, których nie widzimy na swoim głównym koncie. Właśnie poznałeś jeden z najważniejszych kroków do dbania o własne finanse i stawiania swojego interesu przed wszystkimi innymi.
Teraz pewnie powiesz: „Dobra dobra, jak mam to zrobić skoro znam tylko swój dochód, a nie znam kosztów.” To tylko wymówka. Nawet jeśli nigdy wcześniej nie prowadziłeś budżetu, to i tak masz świadomość ile mniej więcej potrzebujesz na przeżycie. Pozostałą kwotę możesz zatem od razu odłożyć do puli oszczędności, aby nie wydać jej niepotrzebnie. Po drugie, takie podejście daje Ci większą motywację do rozsądniejszego zaplanowania budżetu i realizacji bardziej ambitnego planu. Wiesz już, ile pieniędzy zostanie Ci do rozdysponowania w budżecie, teraz musisz jedynie zaplanować jak je wydasz.
Bądźmy realistami
Jeśli faktycznie masz trudną sytuację finansową i wydajesz prawie tyle ile zarabiasz, to może to być na początku dla Ciebie niewykonalne, ale po to właśnie tworzysz budżet i czytasz o finansach osobistych, aby poprawić swoją sytuację. Może dopiero od drugiego miesiąca uda Ci się wyznaczyć stałą kwotę lub procent, który będziesz płacił sobie, a pierwszy miesiąc wykorzystasz, żeby uszczelnić swoje wydatki, przygotować ostrożny budżet domowy i spróbować go wykonać. Najważniejsze jednak, abyś wrócił do tej koncepcji i z czasem zaczął najpierw płacić sobie.
Podobał Ci się wpis i chcesz więcej? Znajdź mnie w social mediach:
Koniec części pierwszej
Myślę, że to dobry moment na zakończenie pierwszej części artykułu. Dalszą część znajdziesz tutaj.
Zamiast kwota jest kowta w skoroszycie😁
Dziękuję za uważne przeczytanie 🙂 W excelu zawsze najtrudniej wyłapać takie rzeczy, poprawione w pliku i na grafice. dzięki 🙂