Kolejna już książka Briana Tracy’ego – tak w skrócie można by podsumować „Nawyki warte miliony”. Osoby interesujące się rozwojem osobistym lub psychologią sukcesu pewnie już o nim słyszały. Autor jest pisarzem i prelegentem na tematy związane z odnoszeniem sukcesów w biznesie. Brianowi nie można odmówić ogromnego doświadczenia życiowego oraz zawodowego, a w tej książce chce się podzielić swoimi wskazówkami.
W „Nawykach” znajdziemy przekrój różnych porad, którymi możemy się kierować aby osiągnąć sukces i szczęście w życiu. Choć tytuł sugeruje, że skupiamy się na milionach, to w lekturze znajdują się zagadnienia związane nie tylko z zarabianiem pieniędzy.
Książka stanowi wprowadzenie do psychologii sukcesu i zachęca do patrzenia na ten aspekt jako na fundament, na którym będzie budowane wszystko inne (mnie akurat ten aspekt średnio się spodobał). Następnie opisuje czym są nawyki i jak możemy je budować, albo raczej jak autor sugeruje żeby to robić. Myślałem, że w książce o takim tytule będzie więcej na ten temat, ale niestety nie. Ten aspekt nie jest szczególnie rozbudowany i jeśli zależy nam bardziej na nauczeniu się jak tworzyć nawyki, to lepiej sięgnąć do innych książek – chociażby „Atomic Habits (Atomowe Nawyki)” Clear James.
Zatem co jest w książce?
„Nawyki warte miliony” to zbiór przemyśleń autora oraz opinie innych ludzi sukcesu na temat pewnych wzorców zachowań, które często spotykamy u milionerów. Kolejne rozdziały prezentują nawyki, które warto opanować. Wiele z nich dotyczy biznesu, jak chociażby nawyki związane z umiejętnościami marketingu i sprzedaży. W książce znajdziemy także rozdziały niebiznesowe, ale mimo to związane z finansami jak np. o przyzwyczajeniu się do prowadzenia budżetu domowego. Sam bardzo popieram wypracowanie u każdego takiego nawyku (spójrz na misję budżet domowy).
Autor podaje nam garść nawyków, które możemy opanować. Niemniej wydaje mi się, że każdy z nich widziałem już opisany gdzieś indziej i to w dużo lepszy sposób. Każdy temat wydaje się być potraktowany trochę „po macoszemu”, tak jakby autor szedł na ilość, a nie na jakość. Czy wszystkie rutyny zasugerowane przez autora są warte wdrożenia? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam, ale moim zdaniem nie. Mimo to większość jest na tyle uniwersalna, że warto mieć je w swoim arsenale. Oczywiście nie wprowadzamy do swojego życia wszystkich na raz. Jak podkreśla autor, opanowanie i wdrożenie każdego z nich wymaga czasu.
Pod koniec książki dochodzimy do rozdziału „o zdrowiu”. Niestety oceniam go bardzo słabo. W książce w ogóle nie znajdziemy żadnego przypisu na potwierdzenie słów autora i także w tym rozdziale ich brakuje. Brian wygłasza w nim swoje opinie na temat zdrowego trybu życia. Chociaż nie jestem lekarzem ani dietetykiem, to wiem np. że istnieją chronotypy snu i rada żeby ktoś budował nawyk wstawania wcześnie rano, bo „tak robią ludzie sukcesu” jest po prostu błędna i kontrproduktywna. Inne rady autora z tej kategorii też budzą moją wątpliwość i bez podania przypisu nie traktowałbym ich śmiertelnie poważnie – jedynie jako luźne wskazówki.
Warto czy nie warto przeczytać „Nawyki warte miliony”?
To zależy. Jeśli nigdy nie czytałeś książki o psychologii sukcesu lub nawykach, to może być to dla Ciebe pewien start. Książka pozwala ogólnie zapoznać się z tematem budowania nawyków oraz podaje przykłady co najmniej kilku uniwersalnych nawyków, które warto posiadać. Jeśli natomiast już coś o nawykach wiesz, to z tej książki już niczego nowego się raczej nie dowiesz. Podsumowując, nie jest to żadna pozycja obowiązkowa, a raczej coś, na co możesz rzucić okiem jeśli wpadnie Ci w ręce.
Jeśli natomiast szukasz czegoś naprawdę konkretnego, opartego o badania naukowe i napisanego z większym polotem, to zachęcam do przeczytania książki „Inaczej” Radosława Kotarskiego (recenzja niebawem). Książka jest moim zdaniem lepsza i bardziej praktyczna.
Przypisy na temat chronotypów snów – nie każdy z nas śpi tak samo!
Przeczytałem dwie czy trzy książki Tracy’ego i na pewno więcej nie sięgnę po nie: dramat, nieżyciowe podejścia zakładające że człowiek jest tylko samodzielną maszynką i skupia się tylko na pracy 🙂
Wspomniana ksiązka Kotarskiego to o wiele lepsze podejście
Łukasz masz sporo racji. Ma on fragmenty, które uważam, że są odrealnione jak to żeby pracować faktycznie od świtu do zmierzchu. A jego rady jak prowadzić „zdrowy” styl życia też są moim zdaniem mocno wątpliwe.
Mimo słabości książki postarałem się znaleźć w niej coś pozytywnego np. rozdział o budżecie domowym oraz budowanie relacji z innymi.
Następnie w planach do recenzowania mam dużo bardziej życiową książkę 🙂