Książka recenzja

Czarny Łabędź to książka nienowa, gdyż pierwsze jej wydanie pochodzi z 2007 roku. Miałem okazję ją przeczytać dopiero w 2021 roku i nie mogę się nadziwić, czemu zrobiłem to tak późno, mimo że książka jest powszechnie znana i ma status bestsellera.

Czarny łabędź Nassim Nocholas Taleb
Okładka polskiego wydania książki
Wydawnictwo Zysk i S-ka

Ciężko napisać oryginalną i wciągającą książkę o ryzyku i statystyce, ale Talebowi ta sztuka zdecydowanie się udała. Autor ma bardzo interesujące spojrzenie na otaczający nas świat oraz na to, jak my sami staramy się ten świat opisać. Jest to jedna z tych książek, które pozwalają czytelnikowi poznać praktyczne podejście do ryzyka, nad którym autor pracował niemalże całe życie. Bardzo lubię takie książki, gdzie sami w kilkanaście godzin możemy poznać i zrozumieć koncepcje, których opracowanie innym zajęło długie lata. Książki, które dają możliwość czerpania z mądrości innych są bardzo cenne, a to właśnie jedna z tego typu książek.

Zatem czym jest tytułowy Czarny Łabędź? Autor tytułem nawiązuje do odkrycia gatunku czarnego łabędzia, o którym myślano, że nie istnieje. Tytułowy ptak jest symbolem zdarzenia, którego nie mogliśmy przewidzieć (zaskakuje nas), a jednocześnie wydarzeniem, które ma ogromny wpływ na nasze życie (w przeciwieństwie do faktycznego odkrycia czarnego łabędzia), jednak już po fakcie dającym się bardzo prosto zracjonalizować.

Autor odkrywa przed nami zupełnie inne patrzenie na świat, w którym to wydarzenia ogromnej wagi, których zaistnienia prawie nikt się nie spodziewał, całkiem zmieniły naszą rzeczywistość. Niemalże cała książka skupia się na tym, jak błędnie pojmujemy ryzyko i prawdopodobieństwo w naszym codziennym życiu oraz jak fatalnie radzimy sobie z prognozowaniem przyszłych wydarzeń. Taleb raz za razem udowadnia nam, że nasze klasyczne podejście do prawdopodobieństwa (oparte na rozkładzie normalnym tzw. rozkładzie Gausa) jest naiwne i nie istnieje w prawdziwym życiu – wyjątkiem są pewne wartości jak wzrost, waga, rozkład wyników w ruletce itp., w których wielkości oparte o odchylenie standardowe mają sens.  Autor skupia się na prawdziwym świecie i przestrzega, dokąd prowadzi wiara w naiwne prognozy analityków i ekonomistów.

Sam, jako osoba zajmująca się ryzykiem i przechodząca przez te zagadnienia na studiach byłem pod sporym wrażeniem bardzo unikatowego i świeżego spojrzenia autora na ryzyko. Widać, że twórca zna się na rzeczy i ma warsztat matematyczny na tyle dobry, aby wskazywać błędy w obecnie stosowanych w statystyce narzędziach, a za główny cel swoich ataków bierze odchylenie standardowe oraz rozkład normalny (zresztą bardzo słusznie).

„Czarny łabędź” dużo mówi o ryzyku zarówno w finansach jak i innych dziedzinach życia. Moim zdaniem doskonale odkrywa i pokazuje jak działa obecny świat. Odpowiada na pytania: „Dlaczego zwycięzca bierze wszystko?”, „Czemu prognozy analityków giełdowych się nie sprawdzają?”, „Jak radzić sobie z tym czego nie wiemy, że nie wiemy?”. Książka ma charakter filozoficzny i nawiązuje do prac wielu, ale to wielu innych filozofów, matematyków i badaczy z różnych dziedzin, tworząc z przemyśleń autora nie tylko luźny osobisty wywód na temat ryzyka, ale także budując odnogę w myśli filozoficznej sceptyków i empiryków.

Uważam, że książka jest fenomenalna i zasługuje w 100% na miano bestsellera. Jak już wspomniałem, aż jestem w szoku że tak późno ją przeczytałem. Książka dosłownie otwiera oczy na rzeczywistość – zwłaszcza dla osób, które miały przyjemność studiować kierunki z przedmiotami takimi jak statystyka i ekonometria. Książkę gorąco polecam praktycznie każdemu, a dla osób zainteresowanych finansami jest to moim zdaniem wręcz pozycja obowiązkowa.

Dlaczego warto przeczytać książkę?

  • Pozwala inaczej spojrzeć na świat.
  • Odkrywa przed nami znaczenie wydarzeń, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć (np. atak z 11. września).
  • Pokazuje błędy, którymi kierujemy się w życiu przy szacowaniu prawdopodobieństwa i tworzeniu prognoz.
  • Daje nam wskazówki, jak radzić sobie z Czarnymi Łabędziami lub jak je choć trochę oswoić.
  • Pozwala nam lepiej przygotować się na wystąpienie wielu ekstremalnych zjawisk.

Jeśli, tak jak ja, będziecie czytać nowe wydanie Czarnego Łabędzia, to nawet lepiej, gdyż do nowego polskiego wydania dodawany jest blisko 100 stronicowy esej autora napisany kilka lat po wydaniu książki i kryzysie z 2008 roku. Esej stanowi genialne uzupełnienie samej książki i odnosi się do kilku wątpliwości, które można mieć po przeczytaniu jedynie oryginalnej treści. Dodanie takiej „aktualizacji” do wydania książki było świetnym pomysłem.