Wolność finansowa to dla wielu osób Święty Grall finansów osobistych. Któż nie chciałby móc robić co się chce, z kimś się chce i kiedy się chce? Chyba większość osób zgodzi się, że to naprawdę kusząca wizja. Sporo książek podejmuje ten temat i stara się ukazać, że jest to cel bardziej realny niż mogłoby się wydawać. Tym, co wyróżnia książkę „Krok po kroku. O wolności finansowej i dostatnim, spełnionym życiu” jest przedstawienie faktycznego planu działania, dzięki któremu można dojść do wolności finansowej i zgromadzić swoje f-you money.
F-you money to zwrot, którego autor używa wielokrotnie. Oznacza on kwotę, którą należy zgromadzić, aby w razie konieczności nie bać się powiedzieć swojemu szefowi, żeby „sp….ł”.
Autorem książki jest JL Collins, który przez lata pracował w branży finansowej, a obecnie sam cieszy się wolnością finansową. Collins nie jest najmłodszy, jednak dzięki temu możemy bazować na jego ogromnym doświadczeniu, gdyż inwestuje on od ponad 40 lat. Od 2011 roku tworzy także blog o finansach i inwestowaniu. „Krok po kroku”, czyli „The Simple Path to Wealth”, przetłumaczono na kilka języków i sprzedano w ponad 400 tys. sztuk, co jest naprawdę fenomenalnym wynikiem jak na książkę o finansach osobistych (i inwestowaniu).
O czym jest Krok po kroku?
Collins nie owija w bawełnę i od razu prezentuje czytelnikowi swój pomysł na dojście do finansowej niezależności. Nie jest to żaden sekret. Należy oszczędzać, inwestować i unikać długu, a wtedy prawdopodobnie zostanie się majętną osobą. Autor zachęca żeby do pomnażania kapitału wykorzystać akcje, a konkretnie po prostu jeden ETF na rynek akcji amerykańskich, który w długim terminie powinien dać najlepsze wyniki (przynajmniej tak było historycznie). Jednym z założeń książki jest, że osoby chcące osiągnąć wolność finansową muszą odkładać solidny procent swojej wypłaty – najlepiej 50% wynagrodzenia. Biorąc pod uwagę polskie realia, może to być niewykonalne, lecz zachęcanie do oszczędzania i unikania długów na pewno nie jest złą radą.
Mimo że książka zaczyna się dość ogólnie, to w dalszych rozdziałach autor wyjaśnia wiele wątpliwości, które mogą pojawić się po przeczytaniu pierwszej części książki. Jeśli więc początek „Krok Po Korku” wyda Ci się zbyt ogólny, to nie zrażaj się, bo potem znajdziesz dużo więcej szczegółów.
Amerykanin z krwi i kości
Collins jest Amerykaninem i to po prostu widać. „Krok po kroku” jest skierowana do amerykańskiego czytelnika pod każdym względem. Wnika nawet szczegółowo w amerykański system emerytalny. Autor jak przystało na „typowego” mieszkańca USA zachwycony jest amerykańskim rynkiem akcji i bardzo bagatelizuje dywersyfikację globalną – choć nawet sam John C. Bogle miał z tym problem. Wydawnictwo Maklerska zrobiło dobrą robotę dostosowując polskie wydanie do lokalnych realiów na tyle, na ile to było możliwe. W książce pojawia się naprawdę sporo przypisów redakcyjnych, które wyjaśniają pewne terminy, podają zamienniki produktów łatwiejsze do nabycia przez polskiego czytelnika lub prezentują nasz lokalny kontekst prawny. Preferencyjne amerykańskie konta emerytalne zostały zastąpione polskimi IKE i IKZE. Sprawia to, że książka jest dużo bardziej praktyczna dla czytelnika z Polski niż oryginał. Sięgając po książkę nie należy się martwić, że dostaniemy tylko perspektywę amerykańską, choć ta i tak jest silnie widoczna.
Niestety nie umiem powtarzalnie wybierać spółek, których akcje będą rosły szybciej od innych – i ty prawdopodobnie też tego nie umiesz. Nie potrafi tego zdecydowana większość osób, choć uparcie twierdzą, że jest inaczej.
JL Collins „Krok po korku”
Jedna uwaga dla czytelników
Trudno czyta mi się książki, w których zgadzam się z autorem niemalże w stu procentach. Naprawdę, wszystkie wskazówki Collinsa mógłbym sam polecić. Uważam, że jego rady są bardzo dobre i powinny przełożyć się na długoterminowy sukces finansowy czytelnika. Moim zdaniem jeden akcent został jednak trochę źle położony i chciałbym zwrócić na niego szczególną uwagę. Chodzi mianowicie o regułę 4%, czyli kwotę jaką teoretycznie moglibyśmy sobie wypłacać ze swojego kapitału, gdy już zdobędziemy f-you money. Niby autor poświęca temu tematowi cały rozdział, ale bazuje go na bardzo starym badaniu, a jednocześnie pomija nowsze publikacje, z których płyną inne wnioski. Wiele nowszych badań (chociażby tych przygotowanych przez Vangarda, o których wspominałem tutaj) sugerują, że 4% jest raczej optymistyczną kwotą wypłaty z kapitału. Jeśli kapitał ma wystarczyć na 30 lat lub więcej, to należałoby założyć bardziej zachowawcze stopy wypłat 3% lub 2,5%. Sprawia to, że wymagany kapitał do zgromadzenia f-you money automatycznie musi być wielokrotnie większy. Autor wspomina, że najlepszym sposobem na wypłaty z kapitału jest zachowanie elastyczności wydatków (tutaj pełna zgoda), ale jest to wspomniane tylko dwa razy, a sama reguła 4% jest przywoływana dziesiątki razy. Czytelnik powinien mieć świadomość, że owa reguła nie powinna być traktowana jako wiarygodna granica osiągnięcia wolności finansowej. Pomijając ten detal (choć moim zdaniem jest on istotny), reszta uwag autora odnośnie konsumpcji kapitału jest jak najbardziej trafna i pomocna.
Podsumowanie
Książkę „Krok po kroku” czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Polskie wydanie sprawia, że dla polskiego czytelnika będzie ona dużo bardziej praktyczna niż oryginał. Jako że sam uważam produkty Vanguarda za jedne z najlepszych do długoterminowego inwestowania, trudno mi się nie zgodzić z ogólnym przesłaniem książki, że stanowią one klucz do osiągnięcia wolności finansowej dla większości osób. Jeśli myślisz o wolności finansowej, a ruch FIRE jest Ci bliski, to jest to świetna książka dla Ciebie. Stanowi nie tylko inspirację do działania, ale przede wszystkim praktyczny poradnik, który pokieruje Cię krok po kroku w stronę osiągnięcia upragnionego celu. Powodzenia!
Dziękuję wydawnictwu Maklerska za udostępnienie mi kopii recenzenckiej książki.
Poniżej możliwość wysłuchania jednego z rozdziałów książki:
Listen to „042. Inwestowanie indeksowe – czemu rynek zawsze idzie w górę? | Budowanie wolności finansowej” on Spreaker.
Bardzo przyjemna lektura, autor nie dość że ma coś ciekawego do powiedzenia to jeszcze robi to ciekawy sposób. Mocno motywuje do osiągnięcia swojego f-you monety.
Dzięki za opinie. Fajnie, że książka się podobała i trudno się nie zgodzić. Któż nie chciałbym mieć swojego f-you money 🙂 Dobrze że są pozycje, które pomagają osiągnąć taką kwotę i dzięki temu swobodę finansową.