Książka „Bogaty Ogrodnik: życiowe lekcje o dobrobycie między ojcem a synem” Johna Soforica wzbudziła we mnie mieszane uczucia i mam do niej pewne zastrzeżenia. Pomimo entuzjastycznych opinii niektórych czytelników, sądzę, że istnieją pewne aspekty, o których warto wiedzieć przed jej zakupem. Jeśli zastanawiasz się, czy to lektura dla Ciebie, koniecznie przeczytaj recenzję do końca.
Autor jest amerykańskim przedsiębiorcą, którego główne źródło dochodów pochodzi z obrotu i zarządzania nieruchomościami (a przynajmniej tak można wywnioskować z książki). W „Bogatym Ogrodniku” znajdziemy wiele wątków autobiograficznych, dzięki którym bliżej poznajmy historię Johna, choć są one raczej tłem. Cel książki jest jasny – podzielenie się z synem oraz czytelnikami życiowymi wskazówkami dotyczącymi pieniędzy.
Hybrydowy styl i ciekawa metafora

„Bogaty Ogrodnik” ma formę hybrydową: każdy z rozdziałów składa się z części fabularyzowanej oraz części „ poradnikowej”. Uważam, że pomysł na taką kompozycję był naprawdę trafny. Sama opowieść także wydaje się bardzo życiowa i opisuje dylematy, które mogą dotyczyć większości osób, np. jak znaleźć pierwszą pracę, jak odnaleźć sens życia na emeryturze, jak nie odkładać wszystkiego na ostatnią chwilę, jak łączyć życie zawodowe i rodzinne. Wielu bohaterów książki przeżywa takie rozterki. Jedyną osobą, która zdaje się być nieomylna, zawsze wie co robić i co powiedzieć, jest właśnie tytułowy Bogaty Ogrodnik. Zapewne taka była koncepcja tej postaci, ale moim zdaniem, zostało to przesadzone. Skoro historia miała być realistyczna, nie można wrzucać do niej tak nierealistycznej postaci. Pomimo takiego przedstawienia głównego bohatera, część fabularną książki oceniam pozytywnie.
Wykorzystanie metafory ogrodu jest interesujące i sprawdza się przez kilka pierwszych rozdziałów. Później wydaje się ona zbyt rozwleczona i sztuczna. Czytamy kolejne cytaty związane z ogrodem lub uprawą ziemi, które zupełnie nic nie wnoszą do treści. Powiązanie dbania o finanse z pracą w ogrodzie nie wydaje mi się złym pomysłem, ale ciągłe nawiązywanie do tego jest po prostu nużące, tak samo jak wykorzystywanie podobnych, a czasem wręcz identycznych przenośni. Może gdyby część fabularna nie stanowiła aż połowy książki, nie miałbym z tym aż tak dużego problemu, ale przy takiej konstrukcji książki była to dla mnie lekka przesada.
Jednym z najbardziej ograniczających przekonań rozpowszechnionych wśród klasy średniej, z jakim musiałem się uporać, była ogólna koncepcja, wedle której życie ma być wygodne – sęk w tym, że wszystkie wartościowe dokonania wymagają poświęceń oraz dyskomfortu.
John Soforic „Bogaty Ogrodnik”
Bogaty Ogrodnik – dwa główne problemy
O ile metafora ogrodu i hybrydowy styl stanowią w ostatecznym rozrachunku zalety lektury, o tyle tym, na czym pozycja cierpi najbardziej są brak konkretów i mistycyzm. Rozwinę oba te punkty.
Książka zawiera mało praktycznych porad finansowych. Wiele zasugerowanych strategii jest ogólnikowe i poparte tylko cytatami lub własnymi doświadczeniami autora. Oczekiwałem więcej konkretnych i możliwych do zastosowania wskazówek. Co więcej, sporo porad jest po prostu banalna, np. najpierw w części fabularnej czytamy, że warto być wytrwałym w swoim dążeniu do celu, a następnie w części poradnikowej dowiadujemy się czym jest wytrwałość i że jest ona ważna. Wiem, że czasem dobrze jest coś podkreślić, ale tutaj taki schemat powtarza w niemalże każdym rozdziale. Poza tym, wiele haseł w stylu: „oszczędzaj”, „wytrwaj w drodze do celu”, „doceniaj pracę”, może i brzmi mądrze, ale nie kryje się za nimi żadna praktyczna rada. Jeśli chcesz usłyszeć, że ciężka praca, wytrwałość, motywacja, skuteczność (i jeszcze ze 40 podobnych rzeczy), stanowi klucz do majątku, to faktycznie książka dla Ciebie.

Drugim problemem był dla mnie „mistycyzm”. Autor często odwołuje się do „wewnętrznych głosów” oraz pewnej formy „uniwersalnej inteligencji”, która prowadzi nas przez życie – cokolwiek miałaby ona oznaczać. Nie pada tutaj słowo Bóg, lecz Soforic niebezpiecznie blisko przypomina kazanie w kościele. Rozumiem, że są to jego własne przekonania i może się z nimi dzielić, ale ja oczekiwałem praktycznego poradnika, a nie wskazówek w stylu „wsłuchaj się w swój wewnętrzny głos”. Jeśli lubisz tego typu przesłania, to zapewne książka przypadnie Ci do gustu.
Czytać czy nie czytać?
Podsumowując, „Bogaty Ogrodnik” może okazać się inspirujący dla niektórych czytelników, ale dla mnie brak konkretów, przewidywalność i dziwny mistycyzm w niektórych rozdziałach sprawiły, że nie spełnił on moich oczekiwań. Spodziewałem się czegoś w stylu „Najbogatszego człowieka w Babilonie”, gdzie mimo dużo bardziej fabularyzowanych treści znalazłem zdecydowanie więcej praktycznych rad. Sam pomysł na książkę wydaje mi się ciekawy, jednak wykonanie części poradnikowej jest zbyt ogólne, aby móc wynieść z niej coś pożytecznego. Jak dla mnie, jest w niej za dużo banałów opakowanych w górnolotne słowa i cytaty (na 400 stronach znajdziecie pewnie z 200 lub więcej cytatów, co jest moim zdaniem grubą przesadą). Nie wiem komu polecić taką lekturę, choć zdaję sobie sprawę z tego, że to, co dla mnie może być nijakie, dla innych może okazać się inspirujące.
Jeśli naprawdę kochasz ogrodnictwo oraz chcesz poznać kilka ogólnych zasad, którymi warto kierować się w życiu, to całkiem możliwe, że książka jest dla Ciebie. W przeciwnym razie poleciłbym Ci inne pozycje.
