Rok temu pisałem na temat błędów poznawczych, które utrudniają inwestowanie. Sama znajomość heurystyk jest zapewne do pewnego stopnia pomocna, jednak nie daje możliwości ich uniknięcia. W tym artykule postaram się skupić na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie jak ograniczyć szum (niespójność naszych własnych decyzji) oraz błędy poznawcze, a dzięki temu lepiej podejmować decyzje inwestycyjne. Do każdego zaproponowanego sposobu podam przykłady wykorzystania go przy zakupie akcji pojedynczej spółki, tak aby zaprezentować je w praktyce.

We wpisie będę wykorzystywał wiedzę z książek: „Pułapki myślenia”, „Szum”, „Grosz do Grosza”, „Psychologia pieniędzy” i „Paradoks wyboru” oraz swojego własnego doświadczenia. Oszczędzę Ci tym samym czytania dobrych kilku tysięcy stron książek z działu psychologii, choć jeśli lubisz takie tematy, to wszystkie wcześniej wymienione pozycje bardzo polecam. Jak zatem radzić sobie heurystykami i podejmować lepsze decyzje? Zaraz to sprawdzimy.

Higiena decyzji

Wprowadźmy na początek koncepcję „higieny decyzji” zaprezentowaną przez autorów książki „Szum”. Wiemy, że mycie rąk pomaga chronić nas przed wirusami i bakteriami. Lepsza higiena przekłada się na niższe ryzyko zachorowania na pewne choroby. Oczywiście samo mycie rąk nie sprawi, że nigdy nie zachorujemy, ale zminimalizuje to ryzyko. Warto zwrócić uwagę, że nigdy nie dowiemy się jakich chorób udało nam się uniknąć myjąc ręce. Po prostu nie zachorowaliśmy. Metafora higieny świetnie pasuje do podejmowania decyzji. Koncepcja ta polega na podejmowaniu działań, które sprawią, że nasze osądy (a dzięki temu decyzje) będą trafniejsze. Nie będą one doskonałe. Nigdy nie będziemy też pewni, których heurystyk przy podejmowaniu danej decyzji dzięki nim unikniemy. Jednak zastosowanie pewnych procedur, schematów, planów lub narzędzi ma po prostu podnieść trafność decyzji. Na tym się skupimy. W wielu sytuacjach będziemy korzystać z narzędzi statystycznych lub tzw. perspektywy z zewnątrz (do tego tematu jeszcze powrócimy).

Przedstawię teraz pewien przykład. Jeśli podejmujemy decyzję o zakupie tylko jednej spółki, która właśnie trafia na giełdę, może się wydawać, że statystyka nam tutaj nie pomoże. Nigdy nie kupowaliśmy akcji tej spółki, zatem nie mamy doświadczenia z tym związanego. W sumie to nikt nigdy takiej decyzji nie podejmował, więc nie wiemy jaka jest „przeciętna” szansa, że nasz zakup w tym momencie będzie mądrą lub naiwną decyzją. Należy jednak pamiętać, że zupełnie nowa i niepowtarzalna decyzja, to nadal standardowa decyzja, lecz podejmowana tylko raz. Często mamy wrażenie, że nasze wybory są w jakiś sposób wyjątkowe i przez to nie można zastosować do nich reguł lub procedur. To najczęściej nieprawda. Jednorazowa sytuacja np. zakupienie spółki w IPO (ang. initial public offering – pierwsza oferta publiczna, czyli moment, w którym spółka trafia na giełdę) wydaje się unikatowym momentem, który już nigdy się nie powtórzy. Jednak nawet w takich sytuacjach można stosować reguły i procedury.

Reguły, procedury i jeszcze raz zasady

Najbardziej skuteczną metodą ochrony przed popełnieniem błędu poznawczego oraz zapobiegnięciu polegania zbyt mocno na intuicji, jest po prostu stworzenie procedur i reguł. Rynek akcji oferuje tysiące parametrów do oceny spółek. Na bazie tych parametrów oraz cen akcji można tworzyć systemy transakcyjne, czyli zautomatyzowane algorytmy podpowiadające kiedy akcje danej spółki warto kupić, a kiedy sprzedać. Najczęściej nie musimy korzystać z bardzo skomplikowanych strategii. Chodzi o to żeby decyzje opierać na faktach, a nie tylko na opiniach.

Przykładem reguły, którą można stosować przy zakupie może być ocena punktowa spółki na bazie wybranych parametrów. Np. jeśli spółka ma wskaźnik C/Z (cena do zysku) poniżej średniej dla branży – dostaje 2 punkty, jeśli równy (z zaokrągleniem do całości) dostaje 1 punkt, a jeżeli powyżej – 0. Następnie w podobny sposób przyznajemy punkty za inne parametry np. tempo wzrostu danej branży, wzrost przychodów spółki itd. Jest to tak zwana metoda scoringowa, którą stosuje wielu inwestorów. Dzięki temu łatwiej porównywać ze sobą spółki gdy np. chcemy zainteresować się konkretną firmą lub sektorem.

Możemy też tworzyć procedury, jak chociażby listę kroków do wykonania przed każdym zakupem. Lista może wyglądać przykładowo tak:

  • sprawdzam trend wzrostu przychodów,
  • sprawdzam stopień zadłużenia,
  • sprawdzam z jakich elementów składa się zadłużenie,
  • czytam ostatni raport kwartalny
  • itp. itd.

Kroków może być tyle, ile nam się podoba. Następnie, wiedząc dokładnie na co powinieneś spojrzeć przed dokonaniem zakupu, upewniasz się czy sprawdzone zostały wszelkie istotne dla Ciebie parametry. Procedury i reguły mają pomóc Ci dokonywać bardziej obiektywnych decyzji, łatwiej porównywać spółki, a także unikać „czerwonych flag” – podejrzanych sytuacji. Jednocześnie, dzięki nim dobre decyzje mają szansę być bardziej powtarzalne, a nie oparte tylko na intuicji i szczęściu.

Kryteria eliminujące

Wyobraź sobie, że masz znajomego, który jest wielkim fanem kina. Właśnie wchodzi na duży ekran kolejna odsłona uwielbianego przez niego cyklu. Seans jest dziś wieczorem, a on kupił już bilety. Znasz nawet statystyki mówiące, że osoby w jego wieku, które dokonują zakupu biletów przed seansem, w 99% przypadków zjawiają się w kinie na film. Jak oceniłbyś szansę na to, że Twój znajomy pojawi się w kinie tego wieczora? Pewnie powiedziałbyś, że wynosi ona blisko 100% i najprawdopodobniej byłaby to sensowna odpowiedź. W tym momencie jednak Twój hipotetyczny znajomy dzwoni do Ciebie mówiąc, że trafił do szpitala ze złamaną nogą. Jak teraz oceniasz szansę, że pojawi on się tego wieczoru w kinie? Zapewne nie będzie to już 100%, a raczej bliżej 0%, gdyż osoby ze świeżo złamanymi nogami raczej do kina nie chodzą.

Jak ten przykład ma się do rynku akcji? Może być tak, że kupimy obiektywnie dobrą spółkę, lecz w pewnym momencie otrzymujemy nową informację, która eliminuje ją z naszej strategii i musimy ją sprzedać. Takie sytuacje się zdarzają, i mimo że w momencie podejmowania decyzji naprawdę mogliśmy być przekonani, że nasza ocena spółki jest właściwa, to zawsze musimy brać pod uwagę, że możemy się mylić.

Kryteria eliminujące możemy wykorzystać także przed zakupem. Są osoby, które nigdy nie inwestują w banki, gdyż nie podoba się im ich model biznesowy – to ich kryterium eliminujące. Inni mogą nie chcieć inwestować w spółki zajmujące się produkcją papierosów – nie podoba im się ten profil działalności. Na eliminację mogą wpływać czynniki związane z branżą, geografią albo nawet konkretnym wskaźnikiem (np. malejące od 10 lat przychody, kurcząca się branża bez perspektyw itd.). Dla przykładu, ja nie inwestuję nigdy w spółki na IPO. Jest to moja subiektywna preferencja i trzymam się jej, mimo że nie musi być ona racjonalna. Oszczędzam czas, bo nie muszę zastanawiać się czy brać udział w danej ofercie publicznej, czy nie.

Tak jak złamana noga może być czynnikiem, który eliminuje kogoś z wieczornego seansu, tak też mogą istnieć czynniki, które wyeliminują jakąś spółkę z Twojego portfela lub sprawią, że nigdy jej nie kupisz. Zastanów się, czy sam stosujesz jakieś kryteria, które automatyczne skreślają spółkę z dalszej analizy (nieważne jak dobre są jej inne parametry)?

Korzystanie z dobrych skal

Porównując ze sobą spółki lub nawet oceniając jakiś wskaźnik albo parametry, często posługujemy się skalami ocen. Tak jak w szkole wynik testu przykłada się na określoną ocenę, tak też odczyt wskaźnika możemy przełożyć na ocenę w pewnej skali. Takie podejście najczęściej pomaga w podejmowaniu decyzji. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że możemy posługiwać się dwoma rodzajami skal: bezwzględnymi i względnymi.

Jeśli oceniamy spółkę w skali od 1 do 5 (gdzie 5 to najlepsza ocena) pod względem np. tempa wzrostu przychodów, to co tak naprawdę oznacza ta 5? Czy wiemy, czym jest dla nas różnica między 4 a 5 punktami? Nawet jeśli ustaliliśmy konkretne reguły oceny, to nadal mogą się zdarzyć sytuacje, w których ta ocena 5 będzie niemiarodajna. Weźmy na przykład 4 firmy z jednego sektora. Jeśli firma A ma roczne tempo wzrostu przychodów na poziomie 5%, firma B: 10%, C: 15%, a D aż 50%, to jakie oceny te firmy powinny dostać? Trudno powiedzieć, gdyż mimo że 50% firmy D wygląda bardzo dobrze na tle pozostałych i może faktycznie zasługuje na ocenę 5, ale co z firmą C? Czy to jest firma na 4? Na 3? Samo posortowanie firm i nadanie im ocen w taki sposób raczej nic nam nie da.

Zazwyczaj korzystanie ze skal względnych jest uznawane za lepsze. Znając średnią w branży lub zakładając pojedynczą firmę jako benchmark, możemy ocenić jak interesująca nas spółka sobie radzi i przyznać jej ocenę względem punktu odniesienia. Jeśli wiemy, że przeciętnie firmy z sektora z przykładu powyżej miały tempo wzrostu przychodów o 10%, z niewielkim przedziałem odchyleń 2%, to wtedy możemy inaczej ocenić spółki A-D. Widzimy, że firma B jest przeciętna – może dostać ocenę 3. Firma A jest poniżej przeciętnej (dostanie 2),  firma C jest ponad przeciętna i powinna dostać ocenę 4. Firma D jest zdecydowanie najlepsza – zasłużyła na 5.

Może Ci się wydawać, że mimo dużej różnicy w tempie wzrostu, różnica między punktami firmy Ci D jest wręcz znikoma. Teraz jednak wyobraź sobie, że przeciętnie firmy z sektora miały tempo wzrostu przychodów o 50%. W nowej sytuacji nasze oceny zmieniają się diametralnie. Firma D jako średniak otrzyma tylko 3 punkty, a pozostałe dostaną po 1. Oceny punktowe nie są idealne, dlatego nigdy nie korzystamy tylko z jednego wskaźnika, ale z kilku lub kilkunastu, a wyniki uśredniamy.

 Jak widać, względne skale pozwalają nam trafniej ocenić spółkę na tle konkurencji.

Jak unikać błędów poznawczych w inwestowaniu?
Labirynt jest zdecydowanie łatwiejszy do przejścia, gdy widzimy go z lotu ptaka, niż gdy jesteśmy w środku.

Spojrzenie z zewnątrz

Korzystanie ze skal względnych trochę przypomina inną strategię pomagającą podejmować decyzje, o której już wspominałem, czyli spojrzenie z zewnątrz.

Załóżmy, że do pewnej firmy dołącza nowy pracownik Michał. Michał pracuje w branży od 10 lat, w tym czasie 4-krotnie zmieniał pracę, jednak w swoim ostatnim miejscu zatrudnienia pracował ponad 4 lata. Ma on 34 lata i nie planuje w najbliższym czasie zostać rentierem 🙂 Jak sądzisz,  ile lat Michał popracuje w nowej firmie? Po prostu pomyśl, co podpowiada Ci intuicja.

Jedni mogą stwierdzić, że skoro Michał w ciągu 10 lat zmienił pracę 4 razy, to w nowej firmie popracuje 2,5 roku. Inni mogą zwrócić uwagę na to, że w ostatnim miejscu pracował 4 lata i na tej podstawie uznać, że może teraz też przepracuje 4 lata. Oba te toki rozumowania są prawidłowe. Ba! Pewnie można stworzyć jeszcze kilka innych, które będą równie sensownie, natomiast wszystkie opierają się na patrzeniu „z wewnątrz”.

Żeby trafniej odpowiedzieć sobie na to pytanie można posłużyć się innym pytaniem pomocniczym: ile przeciętnie pracuje nowy pracownik w firmie Michała? Jeśli odpowiedź brzmi 6 lat, to można założyć, że Michał też znajdzie się blisko tej średniej. Takie dane z zewnątrz na temat pewnego tematu mogą poszerzyć naszą pespektywę (oczywiście musimy uważać na efekt zakotwiczenia!).

Jak przełożyć to na rynek akcji? Bazujmy na statystykach, które mogą pomóc w ocenie firmy. Załóżmy, że interesuje nas nowa firma ABC, która ma zadebiutować na rynku NewConnect. Podoba nam się jej model biznesowy i chcielibyśmy w nią zainwestować długoterminowo np. powyżej 4 lat. Znamy statystyki (które tutaj całkowicie zmyślam) mówiące, że 74% firm debiutujących na NewConnect po 4 latach ma cenę akcji niższą niż w dniu debiutu, a cena akcji 50% firm w tym okresie jest co najmniej 50% niższa niż cena sugerowana na IPO. Dzięki tym danym możemy odnieść się do szerszego kontekstu. Oczywiście każdy może uważać, że nowa spółka jest inna (unikatowa), jednak trzeba pamiętać, że średnią dla całego rynku budowały właśnie takie „unikatowe” spółki. Nie oznacza to, że niekorzystna statystyka ma przekreślać naszą decyzję o zainwestowaniu w akcje ABC, po prostu ma uświadomić nam, że ryzyko jest spore i inne argumenty przemawiające za jej zakupem powinny być równie mocne, aby to ryzyko zrównoważyć. Spojrzenie „z zewnątrz” ma ukazać nam szerszą perspektywę danego zjawiska, pozwala uchwycić pewien kontekst.

Trudne pytania i podejrzanie łatwe odpowiedzi

Należy zwrócić szczególną uwagę, że nasze racjonalne osądy i emocjonalne opinie to dwa różne źródła, które zasilają nasz proces decyzyjny. Możemy nieświadomie zastępować jedno źródło drugim. Dzieje się tak często gdy pytania są trudne. Załóżmy, że chcesz kupić spółkę z branży gier komputerowych, np. CD Project Red. Musisz dokonać osądu odnośnie tego, po jakiej cenie kupić akcje CDPR. Nie jest to łatwe zadanie. Dogłębna analiza i rzetelna odpowiedź na nie będzie wymagać sporo wysiłku. A co gdybyś musiał odpowiedzieć na inne pytanie: czy lubię brand CD Projekt? Albo jeszcze lepiej, czy lubię grać w gry tworzone przez CD Projekt Red? Tak? No to kupuję! Nie? To nie kupuję. Oczywiście ta branża to tylko przykład, ale podobne przywiązanie do marki może pojawić się w sektorze technologii, telekomunikacji czy motoryzacji. Podejmowanie decyzji w oparciu o to, czy lubimy korzystać z produktu danej firmy, nie jest idealną strategią inwestycyjną. Nie mówię, że sentymenty nie mogą wpływać na nasze decyzje, chodzi mi o to, że nie powinny być JEDNYM kryterium. Odpowiedź na pytanie czy coś lubię czy nie, odwołuje się do emocji, dlatego przychodzi nam najczęściej niemalże bez wysiłkowo. Mózg nie lubi się przemęczać, więc może podmienić trudne i czasochłonne pytanie na pytanie łatwe, proste i przyjemne

Należy uważać, czy próbując dokonać jakieś oceny, nie kierujemy się tylko i wyłącznie swoją opinią. Nie starajmy się zastąpić trudnego pytania naszą intuicją (wewnętrznym głosem), gdyż inwestując tak nie sposób zweryfikować czy w długim terminie mamy szansę na zyski.

Zamiana pytania jeśli jest zrobiona świadomie, może nam jednak pomóc. Pytanie, czy kupić akcje firmy ABC po cenie x jest trudne. Jednakże można rozbić je na wiele mniejszych i prostszych pytań, na które odpowiedzi możemy zweryfikować. Np. czy stosunek ceny do zysku danej firmy jest poniżej średniej dla branży? (Jasne, obiektywne i nie tak trudne do sprawdzenia). Czy firma działa w branży, która rośnie lub rosła w ostatnich 5 latach? (Trend możliwy to zweryfikowania). Z jakich krajów pochodzą zyski danej firmy i jak rozkładają się one procentowo? Czy znam opinię biegłego rewidenta z ostatniego sprawozdania spółki i co ona mówi o jej sytuacji finansowej? Czy zapoznałem się z sprawozdaniem finansowym spółki? Itd. Pytania wielowarstwowe i skomplikowane najlepiej próbować rozkładać do pytań prostszych, na które już możemy odpowiedzieć. Następnie syntezujemy te mniejsze pytania, żeby udzielić ostatecznej odpowiedzi na pytanie główne.

Liczy się powtarzalność

W inwestowaniu liczy się powtarzalność wyników, a nie tylko spektakularne wygrane (zyski). Nawet jeśli przez trzy kolejne lata osiągniesz na portfelu +25%, +20%, +32% (czyli fenomenalne wyniki), ale w kolejnym roku zaliczysz -50% permanentnej straty (np. za sprawą upadłości lub niewypłacalności emitenta), to i tak będziesz na minusie. Jeszcze gorzej będzie jeśli zaczniesz od tych -50%, wtedy musisz podwoić kapitał, tylko po to aby odrobić straty.

Decyzje finansowe muszą być oparte o rachunek prawdopodobieństwa, tak, aby w długim terminie suma tych decyzji dała korzystny dla nas wynik. Nawet dobra decyzja może przynieść straty, gdyż zawsze może wydarzyć się coś nieprzewidywalnego (lub po prostu okazuje się, że nasza ocena była błędna). Jednak seria dobrych decyzji w ostatecznym rozrachunku doprowadza nas do sukcesu, czyli zysku.

Liczenie na szczęście lub jeden złoty strzał raczej nie uczyni Cię bogatym człowiekiem. Powtarzalność przyzwoitych decyzji zapewne będzie bardziej skuteczna. Dobrym przykładem jest tutaj index S&P500, który dzięki swojemu długoterminowemu trendowi wzrostowemu stał się popularnym sposobem lokowania pieniędzy. Nie oznacza to, że rośnie on co roku, lecz jego wzrosty przewyższają spadki i właśnie to się liczy w długim terminie.

Lubimy spójne historie

Jako ludzie lubimy związki przyczynowo skutkowe, które budują w naszych umysłach spójne historie. Wyobraźmy sobie Anię – uczennicę w szkole podstawowej, która przygotowuje się do sprawdzianu z fizyki. Zazwyczaj dostaje czwórki, ale z matematyki jest wyjątkowo dobra i tam ma piątki. Lubi fizykę. Uczy się pilnie cały wieczór przed sprawdzianem. Jak sądzisz, co dostanie nasza młoda matematyczka? Masz jakąś prognozę? Pewnie jesteś przekonany, że dostanie 5, 4+, no w ostateczności 4.

Jednak nasza bohaterka dostaje 3. Szok i niedowierzanie! Przecież z opisu wynikało, że to dobra uczennica w przedmiotach ścisłych. No cóż, życie nie jest takie proste, a sytuacje zwykle nie są zerojedynkowe. Skąd więc taka ocena?

Wyobraźmy sobie ponownie Anię, która przygotowuje się do sprawdzianu z fizyki. Tym razem dowiedzmy się o niej trochę więcej. Zazwyczaj dostaje 4, ale z matematyki jest wyjątkowo dobra i tam ma piątki. Lubi fizykę, a zwłaszcza zagadnienia związane z ciepłem i energią. Najbliższy sprawdzian tyczy się jednak zagadnień z ruchu ciał. Uczy się pilnie cały wieczór przed sprawdzianem, bo wie, że ma problem z zadaniami z treścią z tego działu. Po nauce jest zadowolona z siebie, czuje się pewnie i wie, że opanowała cały materiał. Gdy obudziła się rano miała lekki katar. Jak teraz oceniłbyś jej szanse na otrzymanie 5? Pewnie już nie byłbyś tak pewny wysokiej oceny i może założyłbyś lekko asekuracyjnie 4 lub niżej. Trudno powiedzieć, prawda?

Niestety rzeczywistość jest złożona. Wyobraź sobie, że musisz zrobić analizę spółki. Przecież są tysiące parametrów, dziesiątki opinii ekspertów i wiele makroekonomicznych trendów, które możesz wziąć pod uwagę. Dodatkowo w firmach pracują ludzie, których decyzje co do kierunku firmy mogą być dla nas zaskakujące. Trzeba być przygotowanym na to, że różne dane mogą sugerować nam zupełnie różne wnioski. Jedne mogą wskazywać, że spółka jest super, bo rozwija się fenomenalnie, jej CEO to doświadczony biznesmen z sukcesami. Z drugiej strony poziom zadłużenia martwi, a firma dawno nie wydała żadnego nowego dobrego produktu. Analiza nigdy nie będzie zerojedynkowa. Jedne elementy będą Cię do spółki zniechęcać, a inne przyciągać. To normlane. Nienormalne byłoby, gdyby wszystko zbyt dobrze układało się w jedną historię. Możliwe, że mając bardzo jednostronne dane na temat firmy, robimy coś źle i umyka nam szerszy obraz. Należy zachować czujność i sprawdzić, czy nie spłycamy zbytnio „opowieści”, aby jedynie potwierdzić to, co i tak mamy zamiar zrobić.

Jak podejmować dobre decyzje inwestycyjne?

Warto mieć sparing partnera – ważne żeby był niezależny

Kolejną strategią mającą poprawić jakość procesów decyzyjnych jest korzystanie z osądów wielu ekspertów. Nie będzie chyba zbyt odkrywcze jeśli napiszę, że wykorzystanie analiz wielu osób zazwyczaj sprawi, że finalna decyzja będzie lepsza. Działa tak nawet proste uśrednienie ocen ekspertów. Samo agregowanie opinii może jednak nie być wystarczające. Aby „efekt mądrości tłumu” mógł mieć zastosowanie, opinie ekspertów powinny być niezależne od siebie i bazować na takich samych informacjach. Korzystanie z opinii znajomych, którzy mają podobne zdanie do naszego może przyczynić się do tego, że nasze decyzje będą w pewien sposób tendencyjne. Podobnie może być z oceną całej społeczności. Jeśli patrzysz na komentarze osób na grupie dyskusyjnej zrzeszającej osoby inwestujące głównie w spółki dywidendowe, to ich analizy będą raczej mniej korzystnie dla spółek, które dywidend nie wypłacają. Jednocześnie takie osoby przykładają zbyt dużą wagę do faktu, że firma po prostu płaci od lat solidną dywidendę.

Jak wykorzystać tę wskazówkę? Najlepiej mieć grupę zaufanych ekspertów, którym można podsyłać dane konkretnej spółki do analizy i prosić o jej wycenę, ale…. wróćmy do rzeczywistości. Warto przedstawiać swoje analizy i argumenty zaufanej osobie/osobom, które będą bronić lub obalać naszą tezę. Można też dyskutować na forach i grupach skupionych wokoło inwestowania. Tutaj jednak zalecam przede wszystkim zwracać uwagę na jakość komentarzy, a nie ich ilość. Dobrze też samemu opisać dlaczego dana inwestycja wydaje nam się zasadna. Pytania w stylu „Co myślicie o spółce ABC? Ostatnio miała dobre wyniki” nie mają moim zdaniem sensu. Nikt raczej na takie pytanie nie odpisze 1000 słów eseju o spółce z wyszczególnieniem czemu jest warta (bądź nie) uwagi. Społeczność może pomóc nam uniknąć jakiegoś oczywistego błędu w analizie/rozumowaniu, jednak ich opinie traktowałbym ze sporym dystansem.

Ty z przyszłości

Łatwo przychodzi nam ocenianie swoich zachowań z przeszłości. Czasami patrzymy wstecz na swoje błędy i myślimy, że gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas to nigdy byśmy ich nie popełnili. Super, to znaczy, że teraz jesteśmy mądrzejsi. Czasem zakładamy, że już się nie zmienimy i będziemy tak samo rozważni jak teraz. Prawdopodobnie jednak my z przyszłości będziemy równie łatwo krytycznie oceniać swoje decyzje z teraźniejszości, tak samo jak oceniamy swoje przeszłe wybory. Sprawia to pewną trudność w podejmowaniu decyzji finansowych. Nie wiemy, czy podejmując się danej inwestycji teraz, w przyszłości wystarczy nam dyscypliny, aby utrzymać pozycję lub po prostu nie zmienimy nagle zdania. Z czasem możemy nawet zapomnieć czemu w ogóle dokonaliśmy jakiegoś zakupu w przeszłości.

Oczywiście, jasne reguły strategii mogą być tutaj bardzo pomocne, jednak nie oszukujmy się. W grę zawsze będą wchodzić jakieś emocje, a z czasem możemy zacząć lekko naginać reguły nawet najstaranniej przemyślanej strategii. Sądzę, że pomocnym tutaj narzędziem jest dziennik inwestora. Dziennik inwestora to dokument, w którym rejestrujemy wszystkie zawierane przez nas transakcje. Przy każdej transakcji opisujemy nie tylko parametry zakupu bądź sprzedaży, ale przede wszystkim nasz proces decyzyjny oraz wyjaśniamy, dlaczego dokonaliśmy danej operacji. Jak czuliśmy się dokonując zakupu?  Jakie miały być scenariusze zamknięcia pozycji? Może ustawiony miał być np. stop loss, cena docelowa, horyzont czasu? Może spółkę chcemy trzymać do emerytury? W dzienniku powinna znaleźć się wtedy taka informacja. Dziennik ma pomóc nam ocenić dlaczego coś kupiliśmy oraz jaki był plan dla danej pozycji. Narzędzie to pozwala nam lepiej zrozumieć swoje zachowanie z przeszłości, a jednocześnie daje kontrolę nad pozycjami oraz możliwość nauki na własnych błędach (ale także sukcesach). Wystarczy do tego notatnik lub arkusz kalkulacyjny. Taki dziennik powinien zawierać także opis strategii, aby zawsze łatwo było porównać, czy nasze działanie było zgodne (lub nie) z przyjętymi regułami.

Kilka szybkich rad

Wpis robi się już trochę długi, a wskazówek dotyczących radzenia sobie z heurystykami jest o wiele więcej, dlatego poniżej streszczę jeszcze kilka prostych rad.

Perspektywa ma znaczenie – horyzont inwestycyjny

Im dłuższy horyzont inwestycyjny, tym łatwiej realizować cele finansowe i budować majątek. Trywialne, ale często o tym zapominamy i szukamy drogi na skróty. Dużo łatwiej podwoić kapitał w 7 lat niż w rok, a poza tym badania pokazują, że wydłużenie horyzontu inwestycyjnego podnosi naszą skłonność do ryzyka.

Nie ma planów idealnych

Trzeba przygotować plan na wypadek, gdy coś pójdzie nie po naszej myśli. Świetnie jeśli wszystko układa się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, ale musimy być też gotowi na niekorzystny scenariusz. Często pod wpływem emocji możemy wtedy popełnić głupotę, która zniweczy wieloletnie inwestowanie – postarajmy się na to przygotować. Inwestujesz aktywnie? Dobrą opcją może być stosowanie stop lossów. Inwestujesz pasywnie? Może w sytuacji np. 30% spadków postanowisz dopłacić do inwestycji dodatkowe środki, zamiast je wycofywać? Zawsze warto posiadać przygotowany Plan B na nieprzewidziany obrót spraw.

Uważaj na intuicję

Używanie intuicji jest łatwe, proste i przyjemne, przestrzeganie procesów i reguł nie jawi się nam już tak fajnie. Czasem trochę biurokratyzacji ma senes.

Większa wiedza (szkolenia) przynoszą efekty

Badania pokazują, że poszerzanie wiedzy z danego tematu podnosi skuteczność naszych prognoz, a tym samym decyzji opartych o te prognozy. Nauka nigdy nie powinna Ci zaszkodzić.

Podejmuj wielokrotnie tę samą decyzje

Choć może wydawać Ci się to nieintuicyjne, nie jesteśmy zawsze spójni sami ze sobą. Zdarza się, że dokonując oceny takiej samej sytuacji lub decyzji, możemy dojść do różnych wniosków, nawet jeśli zakres danych do analizy się nie zmienił. Badania naukowe potwierdzają, że ci sami sędziowie, w tych samych sprawach mogą wydawać różne wyroki, a ci sami lekarze patrząc na te same wyniki dochodzą do różnych wniosków. Ludzie nie są w 100% spójni w sytuacjach trudnych do oceny. Jeśli to możliwe, próbuj wielokrotnie podejmować tą samą decyzję. Jednego dnia możemy bardziej przychylnie patrzeć na daną spółkę, a innego być bardziej sceptyczni. Nawet przygotowując zaawansowaną analizę możemy brać pod uwagę różne czynniki, albo nawet pominąć pewne informacje (chociażby przypadkowo). Jeśli upłynie dużo czasu i nie pamiętasz już pierwotnej analizy, to możesz ją wykonać ponownie. Ciekawe czy dojdziesz do takich samych wniosków. Pewnie nie będą one identyczne, lecz mogą stanowić ważne składowe w finalnej ocenie. To tak, jakbyś skorzystał z opinii dwóch ekspertów zamiast jednego.  

Zbyt duży wybór może być przytłaczający

Czasami zbyt duża ilość możliwości inwestycyjnych może być wręcz przytłaczająca, dlatego nie warto zawsze brać pod uwagę wszystkich możliwych opcji, np. wszystkich spółek z GPW, tylko przygotować filtr i ograniczyć się do kilku spółek. Kiedy opcji jest zbyt wiele mamy mniejsze szanse, że będziemy czuć się usatysfakcjonowani swoim wyborem. Mniejszy wybór to często większy komfort psychiczny.

Scal wiele niezależnych opinii

Jeśli korzystasz z różnych dostępnych w Internecie (darmowych i płatnych) analiz, to często warto łączyć informacje z tych źródeł. Proste uśrednienie wyników wielu NIEZALEŻNYCH analiz zazwyczaj daje bardziej trafny osąd, niż ocena każdej z analiz z osobna.

Przetrwanie i unikanie tragedii

Błąd, który spowoduje, że stracisz cały swój majątek (nawet jeśli mało prawdopodobny), zazwyczaj nie jest wart swojej ceny. Mówiąc wprost, chodzi o to, żeby inwestując nie wyzerować konta, gdyż w ten sposób przerywamy długoterminowy cykl pomnażania pieniędzy.

Błędy i szum w decyzjach zawsze pozostanie

Mimo najbardziej przemyślanych procesów decyzyjnych, nasze osądy i wybory nie zawsze będą trafne. Trzeba zaakceptować, że zawsze pozostanie coś, czego nie wiemy lub wystąpią sytuacje, których nie da się przewidzieć. Nie musisz mieć racji nawet w 50% przypadków. Wystarczy, że w przypadkach kiedy masz już rację, jesteś w stanie odrobić skutki błędnych decyzji.

Jak podejmować dobre decyzje inwestycyjne?

Główne rady jak sobie radzić z heurystykami

Wyciągnijmy z powyższych punktów 10 wniosków:

  1. Nieważne jak dobrze się przygotujemy i jak bardzo będziemy uważać. Nigdy nie wyeliminujemy wszystkich biasów (heurystyk). Jedyne co możemy zrobić, to minimalizować ich efekty.
  2. Reguły i procedury mogą znacząco usystematyzować proces decyzyjny i sprawić, że będzie on powtarzalny. Pozwolą też wprowadzać do niego usprawnienia.
  3. Ogrom możliwości inwestycyjnych jest przytłaczający. Nie musisz znać się na wszystkim. Możesz wykluczyć dany typ aktywów, branże lub spółkę ze względu na subiektywnie dobrane kryteria. Nie będziesz tracił wtedy czasu na coś, co i tak nie jest dla Ciebie.
  4. Jeśli jest to w danej sytuacji możliwe, przy ocenianiu staraj się korzystać ze skal względnych.
  5. Korzystaj ze spojrzenia „z zewnątrz”, aby zyskać szerszy kontekst sytuacji i punkt odniesienia.
  6. Nie poddawaj się przesadnie intuicji i staraj się nie upraszczać trudnych pytań do ich łatwych emocjonalnych zamienników. Rozbijaj trudne zagadnienia na mniejsze, prostsze pytania, a następnie syntezuj wnioski na podstawie odpowiedzi na nie.
  7. Pamiętaj, że liczy się powtarzalność dobrych decyzji. Nawet jeśli na dobrej decyzji nie zarobisz teraz, to pewnie stanie się tak w przyszłości. Tak jak granie w Lotto nie jest dobrą długoterminową strategią na pomnażanie pieniędzy (mimo że czasem wygrasz jakieś pieniądze), tak też w inwestowaniu sam fakt, że zarobiłeś nie sprawia, że decyzja, która do tego doprowadziła była dobra.
  8. Lubimy proste związki przyczynowo – skutkowe, a jeszcze lepiej jeśli wiele czynników popycha nas do jednej spójnej konkluzji. Życie jest skomplikowane, a takie proste sytuacje rzadko się zdarzają. Jeśli coś wydaje się zbyt dobre, aby było prawdziwe, to najprawdopodobniej nie jest aż tak dobre albo nie jest prawdziwe.
  9. Posiadanie partnera, z którym możesz porozmawiać o inwestowaniu, to skarb. Warto mieć taką osobę u swojego boku. (Zauważ, że nawet Warren Buffet ma swojego Charliego1.)
  10. Pamiętaj, że konsekwencji swoich decyzji nie będziesz ponosił „Ty”, lecz „Ty z przyszłości”. W przyszłości może zmienić się Twoja skłonność do ryzyka, sytuacja życiowa i potrzeby. Spróbuj utożsamić się z „sobą z przyszłości” oraz wyjaśnić mu dlaczego teraz podejmujesz taką, a nie inną decyzję i dlaczego uważasz, że będzie ona dla „niego” dobra.  

Podobał Ci się wpis? Napisz komentarz i polub mój profil w social media 🙂

Podsumowanie

Mam nadzieję, że artykuł podsunął Ci choć kilka pomysłów na to jak poprawić swój proces inwestycyjny. Patrząc realistycznie, może być trudno od razu wdrożyć wszystkie te wskazówki na raz. Skorzystanie choć z jednej z nich powinno sprawić, że Twoje decyzje będą podejmowane w sposób bardziej ustrukturyzowany, co w długim terminie przełoży się na Twój sukces inwestycyjny. Mimo że od heurystyk nigdy się nie uwolnimy, to sądzę, że znajomość kilku sposobów radzenia sobie z nimi przyda się każdemu inwestorowi – niezależnie od tego jakie aktywa i strategie preferuje.

Jeśli nawet raz czy dwa dopisze Ci szczęście, ale nie rozumiesz dlaczego podjąłeś decyzje, które przyniosły takie świetne rezultaty, to nie będziesz w stanie systematycznie powtarzać ich w przyszłości. Pamiętaj, że inwestowanie to nie sprint, a maraton. Aby móc osiągnąć naprawdę dobre wyniki, trzeba regularnie co roku podejmować dobre decyzje lub trzymać się raz obranej strategii.

Jeśli masz jakieś inne pomysły na to jak podejmować lepsze decyzje, to koniecznie opisz je w komentarzu. Natomiast jeśli uważasz, że masz problem z jakimś biasem, a powyżej nie znalazłeś na niego sposobu, to podziel się nim poniżej. Razem pomyślimy jakie narzędzie higieny decyzyjnej mogłoby Ci pomóc.

Powodzenia w długoterminowym osiąganiu dobrych wyników!

Bibliografia

  1. „Psychologia pieniędzy”, Housel Morgan, wydawnictwo: Onepress, rok 2021
  2. „Szum”, Daniel Kahneman, Olivier Sibony, Cass R. Sunstein, wydawnictwo: Media Rodzina, rok 2022
  3. „Grosz do grosza. Jak wydawać mądrze i unikać pułapek finansowych” Dan Ariely, Jeff Kreisler, wydawnictwo: Smak Słowa, rok 2019
  4. „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym” Daniel Kahneman, wydawnictwo: Media Rodzina , rok 2012
  5. „Paradoks wyboru. Dlaczego więcej oznacza mniej”, Barry Schwartz, Wydawnictwo Naukowe PWN, rok 2013
  1. Artykuł powstał przed śmiercią Charliego Mungera, która miała miejsce 28 listopada 2023 roku. Jako, że tekst był napisany wcześniej, a forma „miał” byłaby po prostu dziwna, to postanowiłem zostawić tekst w oryginalnej formie. Niestety zdanie, to nie jest już prawdziwe, ale myślę, że dobrze oddaje sens posiadania partnera w inwestowaniu. ↩︎